Członkowie Oddziału

Rzeszów

Preambuła statutu ZLP


Związek Literatów Polskich jest zawodową organizacją pisarzy. Jego członkowie, w swojej twórczości i działalności, nawiązują do humanitarnych tradycji myśli ogólnoludzkiej, które w kulturze polskiej zawsze były zespolone z troską o dobro kraju i narodu. Kontynuacja tych tradycji oraz wszechstronny rozwój współczesnej literatury polskiej stanowią przedmiot starań i pracy wszystkich członków i władz Związku Literatów Polskich.



Związek Literatów Polskich

Menu

EWA (STANISŁAWA) BARAŃSKA



Ewa Barańska

Urodziła się w Krzyżkowicach na Dolnym Śląsku. Ukończyła Szkołę Podstawową w Dzierżoniowie, Technikum Chemiczne w Sławęcicach oraz Politechnikę Rzeszowską im. I. Łukaszewicza w Rzeszowie. Po studiach pracowała najpierw jako chemik w Laboratorium Badania Wody i Ścieków, później jako oraz urzędnik państwowy w Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie. W 2006 r. jej powieść dla młodzieży Kamila została wyróżniona w Konkursie Literackim organizowanym przez Wydawnictwo TELBIT w Warszawie i następnie wydana drukiem. Rozpoczęta w ten sposób współpraca trwała do 2012 r.

Dnia 11 grudnia 2014 r. została przyjęta w poczet członków Związku Literatów Polskich.


Zmarła 26 czerwca 2017 r. Dla nas, literatów ZLP O/Rzeszów, nie cała odeszła!



Pamięci Ewy Barańskiej


Rok 2017 jest dla nas, niestety, rokiem pożegnań. Oddział Związku Literatów Polskich w Rzeszowie opuściły bezpowrotnie Bronisława Betlej i Krystyna Bęczkowska, a dziś żegnamy Ewę Stanisławę Barańską, która została członkiem Oddziału zaledwie trzy lata temu.

Jej kariera literacka rozpoczęła się jednak znacznie wcześniej. Już w latach osiemdziesiątych wieku XX publikowała powieści i opowiadania, a do roku 2016 wzbogaciła swą twórczość o nowe rodzaje i gatunki literackie.
Jest autorką licznych słuchowisk, sztuk teatralnych, audiobuków. Tworząc prozę dla młodzieży wykazała doskonałe poczucie humoru, łatwość nawiązywania kontaktu i zrozumienie dla problemów młodych odbiorców.

W uznaniu dla jej dorobku Oddział Związku Literatów Polskich nagrodził ją w roku 2014 "Złotym Piórem". Myśląc o jej bogatej twórczości można odwołać się do horacjańskiego "non omnis moriar", mając nadzieję, że nikt, kto zapisał się w kręgu literatury, nie zagubi się w niepamięci.

Składamy za ten najszczersze kondolencje wszystkim, którym Ewa Barańska była bliska, trwając w przekonaniu, że śmierć to tylko początek.

Mieczysław A. Łyp



Twórczość

1) Powrót Julii — kontynuacja bestsellera Nie odchodź, Julio (Oficyna Wydawnicza ZIMOWIT, Rzeszów 2014);
2) Zapomnieć Różę — powieść obyczajowa (Wyd. Poligraf, Wrocław 2013);
3) Gioconda z wachlarzem — powieść sensacyjno-obyczajowa z tłem historycznym (Wyd. Telbit, Warszawa 2012);
4) Nie odchodź, Julio — powieść dla młodzieży, (Wyd. Telbit, Warszawa 2011);
5) Ostatni wielki Kahun — powieść sensacyjno-obyczajowa z elementami hawajskiej magii (Wyd. Telbit, Warszawa 2009);
6) Pierwiastek Zero — scenariusz filmowy, (2009);
7) Pierwiastek Zero — powieść, thriller z elementami naukowej fikcji (Wyd. Telbit, Warszawa 2009);
8) Lukrecja Borgia to ja — powieść dla młodzieży, (Wyd. Telbit, Warszawa 2009);
9) Żegnaj Jaśmino — powieść dla młodzieży, (Wyd. Telbit, Warszawa 2008);
10) Z kim płaczą gwiazdy — powieść dla młodzieży,(Wyd. Telbit, Warszawa 2008);
11) Ja, Blanka — powieść dla młodzieży, (Wyd. Telbit, Warszawa 2007);
12) Karla M. — powieść dla młodzieży, (Wyd. Telbit, Warszawa 2007);
13) Kamila — powieść dla młodzieży, (Wyd. Telbit, Warszawa 2006);
14) Swawolny motylek — bajka dla dzieci (Wyd. Złoty Rożek, Rzeszów 1998);
15) Kosmiczna heca, czyli na Wiridii — tom II przygodowej trylogii s-f dla dzieci (Małopolska Oficyna Wydawnicza Korona, Kraków 1998);
16) Kosmiczna heca, czyli wakacje z Zielonym — tom I przygodowej trylogii s-f dla dzieci (Małopolska Oficyna Wydawnicza Korona, Kraków 1996);
17) Kosmiczna baśń — sztuka teatralna [współautor Wiesław Kot] (1988);
18) Filip i Helena— słuchowisko radiowe (Teatr Polskiego Radia, Program II, 1987;)
19) Ezechiel — słuchowisko radiowe (Teatr Polskiego Radia, Program II, 1987);
20) Propozycje nie do odrzucenia — opowiadanie (druk w prasie 1987);
21) Nocna przygoda — opowiadanie (druk w prasie 1986).


Wydane alfabetem Braille'a

1) Z kim płaczą gwiazdy — powieść dla młodzieży (Zakład Nagrań i Wydawnictw Związku Niewidomych, Warszawa 2008, katalog BCPZN sygnatura 5526);
2) Kosmiczna heca, czyli Wakacje z Zielonym — tom I przygodowej trylogii s-f dla starszych dzieci (Zakład Nagrań i Wydawnictw Związku Niewidomych, Warszawa 1999, katalog BCPZN sygnatura 5042).


Książki mówione w formacie „Czytak” (dla osób niewidomych)

1) Nie odchodź Julio — sygnatura: 20578
2) Pierwiastek zero — sygnatura: 20490


Wydane w Internecie, ogólnodostępne

1) Tajemnica starego zegara — tom I, powieść s-f dla młodzieży (Podkarpacka Biblioteka Cyfrowa, Rzeszów 2011);
2) Tajemnica starego zegara — tom II, powieść s-f dla młodzieży (Podkarpacka Biblioteka Cyfrowa, Rzeszów 2011);
3) Kosmiczna heca, czyli Wakacje z Zielonym — tom I przygodowej trylogii s-f dla starszych dzieci (Podkarpacka Biblioteka Cyfrowa, Rzeszów 2011);
4) Kosmiczna heca, czyli na Wiridii — tom II przygodowej trylogii s-f dla starszych dzieci (Podkarpacka Biblioteka Cyfrowa, Rzeszów 2011);
5) Kosmiczna heca, czyli ziemskie wakacje kosmitów — tom III przygodowej trylogii s-f dla starszych dzieci (Podkarpacka Biblioteka Cyfrowa, Rzeszów 2011).


Nagrody

1) Nagroda Zarządu województwa podkarpackiego za szczególne osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury, za dwie powieści: Żegnaj Jaśmino oraz Z kim płaczą gwiazdy wydane w 2008 roku.
2) Nominacja do Nagrody Literackiej Europy Środkowej „Angelus” dla powieści Z kim płaczą gwiazdy (2008);
3) Złote Pióro za 2007 r., nagroda rzeszowskiego oddziału Związku Literatów Polskich za książkę dla młodzieży Karla M.;
4) Nagroda miasta Rzeszowa za 2006 rok w dziedzinie literatury za całokształt twórczości.


W Internecie

ewabaranska.eu


Kontakt elektroniczny

stasiaewab@gmail.com



Fragmenty prozy

Ewa Barańska, Z kim płaczą gwiazdy

fragment powieści


Powieść „Z kim płaczą gwiazdy” Ewa Barańska dedykowała Andrzejowi Materni. Jego przypadek posłużył za kanwę książki, a przeżycia i refleksje, którymi podzielił się z autorką, nadały jej wzruszającej autentyczności trafiającej do serc młodych czytelników.


B

alcerek to barwny plac targowy w centrum Rzeszowa, gdzie handluje się wszystkim. Plac ma trzy kategorie przekupniów. Pierwsza, najważniejsza, to właściciele straganów, w których drzwi za dnia otwarte, były tłem ekspozycji towarów, w nocy, zamknięte na głucho — zabezpieczeniem przed złodziejami. Druga kategoria to handlarze rozkładający swe towary na stołach ustawionych szeregowo. Trzecia — handlarze sprzedający towar z ręki, czyli turystycznego stolika, a nawet gazety rozłożonej wprost na ziemi. Sprzedaż towarów odbywała się w wyznaczonych sektorach, żeby bez potrzeby nie szukać jajek między częściami samochodowymi, czy perfum wśród roślin doniczkowych. Na ogół każdy bazar ma swój urok i jest ciekawszy niż ogromne, standardowe hipermarkety, kuszące kupujących błyszczącym, równo poukładanym towarem oraz reklamą kierowaną do uśrednionego klienta stworzonego komputerowo przez specjalistów od marketingu i psychologii tłumu. Tu towar polecany był indywidualnemu nabywcy wabionemu osobiście przez sprzedawcę metodą dyktowaną talentem i wiarą, że każdy produkt ma swojego kupca.

Między straganami od rana do zmroku przepływały niespieszne tłumy zwykłych klientów i poszukiwaczy okazji. Niemal każdy tu słyszał historię Nikifora, genialnego analfabety, oddającego swe obrazy za talerz zupy, powszechnie znano perełki sanockiego zbioru bezcennych ikon znalezionych na strychach, stajniach i stodołach, skupowanych za półdarmo, krążyła nawet opowieść o płótnie Rembrandta, które zanim trafiło do muzeum, zasłaniało okienko chłopskiej obory. Bazar był przebogatym terenem łowieckim dla wszelkiej maści kolekcjonerów — zarówno poważnych bibliofilów i numizmatyków, jak i zbieraczy mosiężnych moździerzy czy szpargałów. Tu niebogate dziewczyny polowały na wystrzałowe ciuchy, bombowe buty i bajerancką biżuterię. I chociaż mogło się okazać, że wysoko karatowe złoto jest tombakiem, przepiękny bursztyn kopalem, szwajcarski zegarek tajlandzką podróbką, a torebka z logo Coco Chanel dopiero co opuściła pobliski warsztat kaletniczy, nie miało to żadnego wpływu na funkcjonowanie bazaru.

Tego dnia na Balcerku pojawił się kolejny stragan. Informowały o nim ogromne, kolorowe plakaty umieszczone przy wszystkich wejściach:

UWAGA!
WIELKA WYPRZEDAŻ RZECZY LUKSUSOWYCH
ZEBRANE PIENIĄDZE BĘDĄ PRZEZNACZONE
NA OPERACJĘ KRĘGOSŁUPA MICHAŁA
MASZ NIEPOWTARZALNĄ OKAZJĘ
BY ZYSKUJĄC NA ELEGANCJI, ZROBIĆ DOBRY UCZYNEK

Strzałka wskazywała boczną alejkę. Stragan zlokalizowany pomiędzy pojedynczymi sprzedawcami przeróżnej drobnicy prezentował się naprawdę okazale: dwie zsunięte lady, za nimi stelaże obwieszone gęsto wieszakami z konfekcją damską, męską i dziecięcą, kilka półek z książkami, bibelotami, sprzętem elektronicznym i sportowym na wszelkie okazje oraz pory roku, pudła z torebkami, torbami, plecakami… Umieszczona nad stelażem na dwumetrowym drążku barwna tablica głosiła:

OKAZJA! WIELKA WYPRZEDAŻ TOWARÓW LUKSUSOWYCH!

Jak fale morskie ku piaszczystym brzegom,
tak nasze chwile dążą ku końcowi.
William Shakespeare


Ewa Barańska, Szczęście w nieszczęściu

E

la Jastrzębska-Stupnicka, młodziutka pani doktor endokrynolog, szukała kogoś, komu mogłaby zlecić wykonanie projektu technicznego przebudowy poddasza. Zależało jej i na terminie, i na cenie. Najodpowiedniejszy wydał jej się inżynier Medyński, kolega ojca z kawalerskich czasów. Zatelefonowała do niego i poprosiła o spotkanie. — Ależ oczywiście, możesz wpaść do nas nawet dzisiaj po szesnastej — odpowiedział.

Kiedy weszła do mieszkania Medyńskich, już od progu zauważyła, że gospodarzy dręczy jakiś poważny problem. Pogodny zazwyczaj pan inżynier miał posępną minę, zaś jego żona zaczerwienione od płaczu oczy.

— Przepraszam, stało się coś niedobrego? — spytała zaraz po powitaniu.

— Mamy kłopot, z Julią coś się dzieje — wyjaśniła pani Medyńska.

— To znaczy?

— Popadła w jakiś dziwny stan. Nie ma apetytu, ciągle śpi, jest jakaś taka osowiała…

— Była z tym u lekarza?

— Oczywiście. Cały czas jest pod opieką doktora Dula.

— Kazał jej zrobić jakieś badania?

— A tak, pokażę ci. — Pani Medyńska weszła na palcach do pokoju córki i po chwili wróciła z plikiem druczków spiętych spinaczem.

Ela przeglądała je przez chwilę w milczeniu, po czym stwierdziła szeptem:

— Proszę państwa, przecież Julia umiera.

Jej słowa podziałały jak cios sztyletem. Pan Medyński zbladł jak kreda, jego żona złapała się za serce i otwartymi ustami łapała powietrze niczym ryba wyjęta z wody. Mimo to wyszeptała z trudem:

— Ależ to niemożliwe, doktor Dul wiedziałby…

— Julka jest zatruta mocznikiem i kreatyniną, do tego ma silną anemię. Jestem pewna, że jej nerki są schyłkowo niewydolne.

— Jezu, co teraz?

— Natychmiast musi zbadać ją nefrolog.


***


D

alej sprawy potoczyły się błyskawicznie. Nefrolog w przychodni potwierdził diagnozę Eli i już następnego ranka Julia znalazła się w szpitalu. Ona sama to nagłe zamieszanie wokół jej osoby uważała za przesadne. W zasadzie tylko szumiało jej w uszach i pobolewała ją głowa, ale przecież tak było od dawna.

Dostała łóżko pod oknem w dwuosobowej sali. Na drugim, pod przeciwległą ścianą, leżała szczupła szatynka o popielatej cerze, której nie ożywiała nawet żółto-pomarańczowa piżama. Na nową pacjentkę zareagowała ze skrajną obojętnością, choć młodziutka, ładna dziewczyna o jasnej karnacji, kruczoczarnych włosach i z romantyczną mgiełką w brązowych oczach bez wątpienia zwróciła jej uwagę, tylko na krótką chwilę oderwała wzrok od czytanego właśnie kolorowego czasopisma, żeby zdawkowo odpowiedzieć na jej grzeczne powitanie.

Julia poukładała swoje rzeczy w szafce przy łóżku i czekała na dalszy rozwój wypadków. Za oknem rozległy park obudził w niej pragnienie, by znaleźć się poza szpitalem, pojechać na działkę za miastem, usiąść na tym samym pniu, na którym siedziała, gdy po raz pierwszy zobaczyła Wiktora, i…

— Dzień dobry — głęboki głos wyrwał Julię z marzeń. Obejrzała się. Za nią stał lekarz w średnim wieku.

— Dzień dobry.

— Nazywam się Marian Kubisz, będę twoim lekarzem prowadzącym. — Usiadł na skraju łóżka, zadał kilka banalnych pytań, wreszcie oznajmił: — Przykro mi to mówić, ale jesteś poważnie chora i musisz być dializowana.

— Co to znaczy?

— Nastąpiło u ciebie nieodwracalne upośledzenie czynności nerek. Dalsze życie bez leczenia nerkozastępczego jest… powiedzmy... mocno zagrożone.

— A dokładniej? Czym w ogóle jest ta dializa?

— To oczyszczanie krwi z toksyn za pomocą sztucznej nerki. W tym celu konieczne jest utworzenie na przedramieniu przetoki tętniczo-żylnej. W czasie zabiegu krew pacjenta jest przetaczana do sztucznej nerki i tam oczyszczana.

— Czy tę sztuczną nerkę będę miała wszczepioną?

— Nie, będziesz podłączana do aparatu poza organizmem. Taki zabieg trwa mniej więcej cztery godziny trzy razy w tygodniu.

— Do kiedy?

— Aż znajdzie się dawca, od którego będzie można przeszczepić ci nerkę.

— Nie zakłada pan, że wyzdrowieję?

— W medycynie wszystko jest możliwe.

— Rozumiem, że mogę liczyć tylko na cud... A jak długo czeka się na przeszczep?

— Tu nie ma reguły.

— Czyli mogę do samej śmierci żyć w symbiozie z maszyną? Nie chcę!

— Trzeba być dobrej myśli.

Kiedy lekarz opuścił salę, Julia zamierzała przykryć głowę kołdrą, by w ciemnościach przemyśleć słowa doktora Kubisza, lecz sekundę po jego wyjściu weszła pielęgniarka, żeby pobrać krew do badania i podłączyć kroplówkę.

Ledwie skończyła, zjawiła się Ela.

— Witaj, Julio. Jak samopoczucie? — spytała, stając w nogach łóżka.

— Nie czuję się chora. Mam wrażenie, że padłam ofiarą złej diagnozy.

— Posłuchaj... Nerki nie bolą. Choroba rozwija się bezobjawowo, jednak zagrożenie istnieje. Zamiast robić ci prelekcję na ten temat, krótko powtórzę za pewnym profesorem: kości mogą się połamać, mięśnie zaniknąć, gruczoły wyłączyć, nawet mózg może zapaść w sen i nie spowoduje to bezpośredniego zagrożenia życia. Jeśli jednak nerki zawiodą, nie przeżyją ani kości, ani mięśnie, ani mózg.

— Czyli mam przechlapane. Nie chcę tak żyć!

— Nikt nie chce.

— Chcę być zdrowa!

— To na razie niemożliwe. Pozostaje ci tylko trzecia droga: żyć z chorobą. Zobaczysz, będzie dobrze. — Ela wyjęła z torebki dwie książki i położyła na szafce. — Przyniosłam ci lekturę na ten temat. Będę do ciebie wpadać. Pa.

— Pa...

Po raz pierwszy w życiu Julia poczuła strach przed książkami. Przed książkami, które zawierały niewyobrażalnie straszną prawdę zdolną przemienić jej życie w koszmar. Opadła na poduszki i zamknęła oczy. Znów do jej mózgu łagodną falą podpłynęły senność i zmęczenie. „Prześpię się z tym tematem i…” — zdążyła pomyśleć, zanim zanurzyła się w ciemność.




 

Związek Literatów Polskich