Członkowie Oddziału

Rzeszów

Preambuła statutu ZLP


Związek Literatów Polskich jest zawodową organizacją pisarzy. Jego członkowie, w swojej twórczości i działalności, nawiązują do humanitarnych tradycji myśli ogólnoludzkiej, które w kulturze polskiej zawsze były zespolone z troską o dobro kraju i narodu. Kontynuacja tych tradycji oraz wszechstronny rozwój współczesnej literatury polskiej stanowią przedmiot starań i pracy wszystkich członków i władz Związku Literatów Polskich.



Związek Literatów Polskich

Menu

MARIAN BERKOWICZ



Poeta, technik, autor kilkunastu tomików wierszy, urodził się 12 września 1935 r. w Lisowie koło Jasła. Ukończył technikum mechaniczne; pracował w Hucie Stalowa Wola i tarnobrzeskim Siarkopolu. Był kreślarzem, kierownikiem budowy oraz sztygarem zmianowym w Kopalni Siarki „Jeziórko”. Jako poeta debiutował w 1960 r. na łamach tygodnika „Nowa Wieś”. W tym czasie był też jednym z założycieli powstałego w Rzeszowie Korespondencyjnego Klubu Młodych Pisarzy, później Korespondencyjnego Klubu Młodych Pisarzy „Gwoźnica”. Jednak pierwszy tomik poezji „Świątki przydrożne” wydał dopiero w 1983 r., w Rzeszowie.

Ponadto ukazały się tomiki: „Aby świat stał się przyjezdny”, „Mijając przykre”, „Ptaki lecą do łagodności”, „Gehenna bardziej się nachyla”, „Świat z nadziei”, „Dłuższa podróż”, „Pamięć w oku”, „Podszepty żądzy”, „Nawiązanie”, „Motywy”, „Wymóg czasu”, „89” (wybór wierszy), „Deficyt sensu”, Widoczne słowo”, „Odczuwanie” i pośmiertnie „Pozory codzienności”. Jego utwory znalazły się też w licznych almanachach, gościły na łamach czasopism.

Marian Berkowicz należał do najbardziej znanych i docenianych literatów w naszym regionie. Był członkiem Związku Literatów Polskich. Otrzymał wiele nagród literackich, m.in.: Złote Pióro (nagroda rzeszowskiego oddziału Związku Literatów Polskich 1998 r.), dwukrotnie Literacką Nagrodę Miasta Stalowa Wola „Gałązka Sosny” (2000 r. i 2011 r.). Za działalność literacką odznaczony został Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi.

Był nestorem stalowowolskich literatów, otoczony wielkim szacunkiem i nie mniejszą sympatią w środowisku skupionym wokół stalowowolskiego stowarzyszenia literackiego „Witryna” i rzeszowskiego oddziału ZLP. Promocje jego tomików zawsze gromadziły duże grono miłośników literatury. Wiersze, które pisał, wyrastały z ducha awangardy: oszczędnie szafował słowem, uwydatniając jego niejednoznaczność i tajemniczość — tak jak niejednoznaczny i tajemniczy jest człowiek. Jego wypowiedzi na spotkaniach zapadały słuchaczom w serca: mówił powoli, z namysłem, budował swoje narracje z okruchów przeżyć, rozświetlonych wewnętrznym ciepłem i poczuciem humoru.

Mimo trapiącej go w ostatnich latach choroby i postępującej utraty wzroku, uczestniczył w spotkaniach stalowowolskich literatów. Przygotowywał do wydania kolejny tomik wierszy: ostatni utwór do tego zbioru powstał kilkanaście dni przed śmiercią. Dojrzewał w nim zamysł prozatorski — aby spisać wspomnienia ze swego życia, jeśli nieubłagany los pozwoli. Nie pozwolił… Marian Berkowicz zmarł 20 grudnia 2012 r. Spoczął na stalowowolskim cmentarzu.

Zostaliśmy z Jego poezją i własnymi wspomnieniami o tym nietuzinkowym człowieku. Kiedy dopadły Go przewlekła choroba i samotność, powiedział, że żyje tylko dzięki poezji… I dzięki poezji jest ciągle wśród nas, choć już przeszedł „mijając przykre” — na drugi brzeg sensu i piękna.

Anna GARBACZ


W świecie poezji

Marian Berkowicz

WIDOWISKOWO

na różnicach
gra sonda
rzuca swoje cienie
na głowy

autorzy
szybkiego realizmu
serca nie ukoją
przebudowa świata
sypie się
hipokryzją

PRZEPRAWA

życie
często się rozsypuje
ludzie chodzą
po swoich gruzach

zmęczeni
spełniają los

ożywienie początku
trwa
niepoprawnie

ROZCZAROWANIE

w procesie cywilizacji
otworzyły się drzwi
weszła obojetność
z uśmiechem
niedowierzania
zaistniała
we wszystkich
sylabach
nadziei

ROZMOWA

spełniasz się
w twoich oczach
zanurzam serce

lżej na uczuciach
uśmiechając się
do myśli
które rozpuszczają
lody

miło u ciebie
w słońcu
przyciągają się ręce
dotyk
zaczął
mówić

KWESTIA

idę przez życie
jakby z Kasprowego
na Czerwone Wierchy
patrzę przed siebie
na czyjeś obcasy
albo dalej
ciekawość
pomaga obrazom
przejść szczytami
które we mnie tworzą
krajobraz życia

dopijam kawę
oddech mojej ziemi
przysłonił niebo
we mnie szumią
jodły
płaczą skrzypeczki
Polska
w otwartej izbie

PÓŹNY WIEK

sporo rzeczy
głęboko przeżyłem
by teraz
opowiadać

frazy
zestarzały się ze mną
w które dziś
trudno uwierzyć
pokoleniu

czas wziąć
głęboki oddech

ODGŁOSY

widoki
oparte we mnie
nie są tęczą
cichną odgłosy
skrzydlatych
na nieboskłonie
rozbita czerwień
zapada w pamięć
opadających
liści

DZIWNIE

noc
w głębi
nie widać gwiazd
gubią się palce
instynkt wiedzie
w zaułki
wybałuszam oczy
nagły śmiech sowy
zmroził krew w żyłach
myśle
że tu byłem

OCZEKIWANIE

kropla oczekiwana
zmienia świat
ocalone życie
ocalona pamięć
chleb i sól ziemi
gdzie brak
nadziei

 

Związek Literatów Polskich