Członkowie Oddziału

Rzeszów

Preambuła statutu ZLP


Związek Literatów Polskich jest zawodową organizacją pisarzy. Jego członkowie, w swojej twórczości i działalności, nawiązują do humanitarnych tradycji myśli ogólnoludzkiej, które w kulturze polskiej zawsze były zespolone z troską o dobro kraju i narodu. Kontynuacja tych tradycji oraz wszechstronny rozwój współczesnej literatury polskiej stanowią przedmiot starań i pracy wszystkich członków i władz Związku Literatów Polskich.



Związek Literatów Polskich

Menu

ADAM DECOWSKI



Adam Decowski

Poeta, autor fraszek, limeryków i aforyzmów. Urodził się 17.12.1948 r. w Sieniawie. Mieszka w Rzeszowie. Debiutował w „Zielonym Sztandarze” w 1975 r. Swoje utwory publikował w ponad 40. czasopismach, nie tylko w kraju, ale też polonijnych, jak „Biały Orzeł” (Boston, USA), „Akcent Polski” (Sydney, Australia) i „Krynica” (Kijów, Ukraina) oraz w pismach literackich ukazujących się w Rumuni, Ukrainie i Słowacji.


Debiut książkowy — „Po tamtej stronie chmur”. Poezje. PW ISKRY. Warszawa 1983.


Ponadto opublikował:
• „Fraszkobranie”. Fraszki. Rzeszów 1987.
• „Kalectwo źrenic”. Poezje. Rzeszów 1992.
• „Notatki z Sieniawy”. Poezje. Wydanie I. Rzeszów 1997.
• „Ciągle modny grzech pierworodny”. Fraszki i aforyzmy. Rzeszów 2001.
• „Notatki z Sieniawy”. Poezje i fraszki. Wydanie II uzupełnione. Rzeszów 2009.
• „Myślą, mową i uczynkiem. Fraszki, limeryki, aforyzmy”, Wydawnictwo Miniatura, Kraków 2014
• „Myślą, mową i uczynkiem”. Fraszki, limeryki, aforyzmy. Wydanie II. Rzeszów 2017


Swoje utwory zamieścił w antologiach i almanachach: „Okolice wyobraźni”, „Debiuty poetyckie 82-83”, „Rysopis”, „Polska poetów”, „Pejzaż polski”, „Dla Matki”, „Wspólna obecność”, „Cud który trwa”, „40 lat wspólnej obecności”, „Fraszki polskie”, „Księga aforystyki polskiej XXI wieku”, „Z fraszką przez stulecia” (XV-XX wiek)”, „Wielka księga myśli polskiej”, „Księga fraszek”, „Obrazy i strofy”, „Strofy milenijne”, ”Mini-słownik biograficzny polskich współczesnych poetów religijnych”, „Podkarpacka Izba Poetów”, „Spojrzenia 4”, „Antologia Akantu”, „O statuetkę Stolema”, „Osobność nasza”, „Satyrbia 2013”, „… jakie twoje imię?”. Antologia XLII Warszawskiej Jesieni Poezji, „Konkret i wyobraźnia”, „I to jest nasze życie…” Antologia 44. Warszawskiej Jesieni Poezji, Almanach Podkarpackiej Izby Poetów, „Z księgi życia”, „Jowialna twórczość funeralna”, „Antologia Poetów Polskich 2017”, „Niepomożanki”, „…Czeladnicy u Kochanowskiego…” Antologia 48. Warszawskiej Jesieni Poezji.

Autor otrzymał wiele nagród w konkursach literackich. Jego utwory były również publikowane w języku angielskim, rumuńskim, słowackim, czeskim, ukraińskim i serbskim.

Adam Decowski jest członkiem Związku Literatów Polskich. Laureat Honorowej Nagrody Literackiej „ZŁOTE PIÓRO” rzeszowskiego oddziału ZLP (2001), nagrody Wojewody Rzeszowskiego (1997) i Zarządu Województwa Podkarpackiego (2006) oraz Nagrody Specjalnej przyznanej przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2007), a także nagrody Prezydenta Miasta Rzeszowa za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej oraz upowszechniania i ochrony kultury (2017).
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznał mu też Odznakę Zasłużony dla Kultury Polskiej (2017).

W 2008 r. został wpisany do encyklopedii WHO IS WHO w Polsce, która zawiera zbiór biografii osobistości ze wszystkich dziedzin życia publicznego.


Kontakt elektroniczny

adec@onet.pl



W świecie poezji

Adam Decowski

Ten ból głęboką raną wiersza

siostrze Teresie

jest we mnie ten ból
łagodny i cichy jakby zdjęty z ptaka
mającego jeszcze w oku
obraz i zaplatane ścieżki do gniazda

jeszcze kaleczy mój sen
dom coraz bardziej odległy
jakiś krzew jabłoń mała uliczka
wszystko to trwa we mnie
jak szelest krwi wychwycony w tym miasteczku
jak cień zdobyty pierwszym krokiem dziecka

skąd ten żal
i nagle rozkruszona gruda czasu
na ziarna dni ostygłe w oczach
skąd ten ciągły deszcz
przyszywający do ziemi moje ciężkie stopy
jakby tlił się jeszcze we mnie lęk powrotu
w pejzaż utracony raz na zawsze

jest we mnie ten ból
jak ostrze światła wbite w popiół nocy
jątrząca głeboka rana wiersza
nie gojąca się nigdy


***

ta rzeka
objęła cały obszar mego ciała
poprzez jeziora oczu
opływa półwyspy palców
by ujść w zatoce serca

ta rzeka
nigdy nie zmieni koryta
i nie występuje z brzegów
a gdy jej wody ustaną
napełni mnie chłodem


***

Panie mojego życia. Tak krótki czas
dajesz bym spopielił gwiazdę o mych znakach.
Dęby dłużej szemrzą, niż krew w ckażdym z nas.
Takie Twoje prawo. Widać wola taka.

Więc szkłem tęczy sypnij w kalekie źrenice
i z ugiętych kolan mnie dźwignij od nowa,
bo w snu cieniu, lesie i gwarze ulicy
możesz odciąć oddech i przerwać w pół słowa.

Bym do końca przeszedł te drogi pokutne
niech mi w studniach oczu gwiazda światło nieci,
będę się z Tobą spierał o każdą minutę
Panie mojego życia. Panie mojej śmierci.


Drzewo przede mną klęczy

Panu Ryszardowi Ziembie

Już nie chcę pisać wierszy
ale znów rani moją dłoń
łza ptaka
znowu
drzewo przede mną kleczy
pochylone złamaną gałęzią
gdzie łąka przekłuta sztyletem betonowych słupów
krwawi jeszcze ostatkiem zieleni

Wiem
to konwulsyjne trzepotanie skrzydeł
przerażające ucieczki rzek kondukty ryb
zmierzające do zatopionych cmentarzy
to nieustanny wyrok mojej i twojej dłoni
to my wyłamaliśmy ten krzew ciszy
rozkołysany echem

Już nie chcę pisać wierszy
ale muszę wam ptaki drzewa ryby
wyznać
że przeciwko wam
współgrzeszę


Już mnie nie pytaj

Córce Angelice

Już mnie nie pytaj
czemu spadła gwiazda
i nocy nietoperz objął nas skrzydłami
musisz rozpocząć wędrówkę przez świat
który się dopiero narodził dla ciebie

Już nie pytaj
elementarz nie zna takich słów
to wszystko wyczytasz
w twarzach prostych ludzi

Pójdziesz twarzą pod wiatr
a spływające krople
wyżłobią koryta słonych rzek

I będziesz biegła
przez ośnieżone wzgórza
z soplem serca
w dłoniach
zatrzymasz się nagle
odwiniesz brudny bandaż śniegu
pod którym szara blizna ziemi
zacznie zarastać zielenią

A gdy odpoczniesz w cieniu jesiennego sadu
z pełnym koszem grzechów
naucz się jeszcze pokory
od spękanych drzew


Żeby jeszcze

rzeka
zdjęła ze mnie
koszulę upału
a niosę w sobie ogień

łąka
zwabiła mnie kwiatami
a okaleczyłem się
ostrzem trawy

ptak
rozwinął we mnie skrzydła
i nie mogę oderwać się
od ziemi

żeby tak jeszcze
kamień
spadł mi z serca


***

wczoraj
narodził się Chrystus

dzisiaj
ukrzyżowaliśmy Go

jutro
posadzimy drzewo
na następny krzyż


Ojcu

tak się oddalasz z tej ziemi

na kruchych ramionach
niesiesz
ostatnie naręcza życia

podaruj mi jeszcze
choć źdźbło wiatru
dojrzałą kiść słońca
w tkany samotnością żagiel
na daleką wędrówkę Odysa

bo gdy będziesz już
po tamtej stronie chmur
żadna ścieżka nie zaprowadzi mnie
do rodzinnego domu



Fraszki

Adam Decowski

Nie obwiniaj

Nie obwiniaj dziury w płocie
za małżeńskie dożywocie.


Skarga starca

Panie Wszechmogący
sprawiedliwy miły
chęci zostawiłeś
a zabrałeś siły.


Późny powrót męża

Towarzyszył swojej paczce
teraz śpi na wicieraczce.


A jednak

To przypadek niesłychany.
Murarz trzeźwy — strop zalany.


Wyznanie małżonki

Kiedyś z niego był romantyk
dziś traktuje mnie, jak antyk.


Moc internetu

Wszystko dziś załatwisz w sieci
oprócz tego, by mieć dzieci.


Szkoda

Seksbombę kiedyś miałem
Dzisiaj jest niewypałem.


Trudno pojąć

Czas w jakim nam przyszło żyć
dla mnie niepojęty.
Co drugi nawiedzony,
A co trzeci święty.


Mała wada

Jedną wadę w sobie ma:
długo stoi, krótko gra.



Limeryki Podkarpackie

Adam Decowski

***

Raz magik z Jasła (bo tak mu się chciało)
przerżnął na scenie kobiety ciało
i choć była jak skała
już się nie będzie bała
bo wcale nie bolało.


***

Studentka z wioski Rudna Mała
z zaliczeniem semestru problem miała.
A że bardzo sprytną była
wykładowcę zaliczyła
i wpis do indeksu otrzymała.


***

Młode dziewczę w Makowisku
siadło w lesie na mrowisku
więc leśniczy w wielkim trudzie
łapał mrówki tu i ówdzie
w nagrodę dostał... po pysku.


***

Pewną mężatkę z Raniżowa
zbyt często bolała głowa.
Mąż usłyszał u lekarza:
Niechże pan się tym nie zraża,
bo na to cierpi kobiet połowa.


***

Młodzian z wioski Harasiuki
chętnie garnął się do nauki.
Na ciele dziewczyny
zwiedzał wzgórza i doliny
i ciągle miał w wykształceniu luki.


 

Związek Literatów Polskich