Członkowie Oddziału

Rzeszów

Preambuła statutu ZLP


Związek Literatów Polskich jest zawodową organizacją pisarzy. Jego członkowie, w swojej twórczości i działalności, nawiązują do humanitarnych tradycji myśli ogólnoludzkiej, które w kulturze polskiej zawsze były zespolone z troską o dobro kraju i narodu. Kontynuacja tych tradycji oraz wszechstronny rozwój współczesnej literatury polskiej stanowią przedmiot starań i pracy wszystkich członków i władz Związku Literatów Polskich.



Związek Literatów Polskich

Menu

MIECZYSŁAW MULARSKI



Mieczysław Mularski

Urodził się 1 stycznia 1935 roku w Gliniku Dolnym. Jest samorodnym poetą chłopskim, mieszkającym w Dobrzechowie. Debiutował na początku lat siedemdziesiątych. Członek Związku Literatów Polskich od 1987 roku. W 1994 r. otrzymał nagrodę Oddziału ZLP w Rzeszowie «Złote Pióro» za tomik «Wszechmocne żyto». Laureat nagrody Zarządu Województwa Podkarpackiego (2005 r.).

Zmarł 19.04.2022 r.

        

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

-------------------------------

 

"Kiedy umiera poeta, umiera świat"
                Jak pisał poeta z Zaolzia Wilhelm Przeczek

19 kwietnia 2022 roku odszedł na wieczne łany pszenicy i żyta, które w wierszach zachował Mieczysław Mularski - poeta z Dobrzechowa koło Strzyżowa, członek ZLP O/w Rzeszowie. Przeżył 87 lat. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 21.04.2022 r. w kościele parafialnym w Dobrzechowie. W mszy św. uczestniczyła żona poety, dzieci, wnuki, sąsiedzi i znajomi. Rzeszowski Związek Literatów Polskich reprezentowali: Z-ca prezesa ZLP Marek Petrykowski, Maria Stefanik - skarbnik ZLP i Zdzisława Górska - członek ZLP. Przedstawiciel ZLP Marek Petrykowski złożył wyrazy współczucia i żalu małżonce poety i najbliższej rodzinie oraz wieniec pożegnalny na grobie poety. Mieczysław Mularski spoczął w grobie rodzinnym na cmentarzu w Dobrzechowie, obok kościoła parafialnego, do którego od lat należał.

Mieczysław Mularski urodził się 1 stycznia 1935 roku w Gliniku Dolnym, obok Frysztaka. Jako dziecko musiał przeżyć II wojnę św. i okupację. Znał czas biedy i wyrzeczeń jako dziecko wsi, którą na zawsze pokochał. Był poetą samorodnym, wrażliwym, nie wzorującym się na ludowej twórczości. Operował wierszem białym, skargą wewnętrzną, dialogiem zawsze z przyrodą, naturalnym wsparciem życiowym poety zauważa krytyk i znawca prof. Józef Nowakowski. W młodości ukończył 3 letnią Szkołę Rafineryjną, odbył zasadniczą służbę wojskową i po wypadku musiał przejść na rentę. Wrócił na ukochaną ze wszech miar wieś z płynącym Wisłokiem i malowniczymi wzgórzami. Słuchał śpiewu skowronków, rozmawiał z "wszechmocnym żytem", wierzbą i znajomą brzozą, którą kilkakrotnie w swoich wierszach wspominał.
Wydał 4 tomy wierszy: "Kwitnące osty" (Rzeszów 1984), "Wszechmocne żyto" (Rzeszów - 1994), "Dusza w błękitach" (Rzeszów- 1994), "Z ojczystych pól" ( Rzeszów - 2004).Członek Związku Literatów Polskich O/ w Rzeszowie od 1987 roku, uhonorowany "Złotym Piórem" w roku 1994 za tomik "Wszechmocne żyto", oraz Nagrody Zarządu Województwa Podkarpackiego w roku 2005. Jest laureatem Nagrody im. Oskara Kolberga w roku 2011 "Za zasługi dla Kultury Ludowej".
Duże miasta nie imponowały poecie, były zbyt hałaśliwe i trudne w odbiorze jak pisał prof. Józef Nowakowski we wstępie do tomiku "Kwitnące osty". Na ukochanej wsi była prostota i prawda zakodowana od wieków w przyrodzie i pory roku, które bez zegarów i wyliczeń pojawiały się regularnie i niezmiennie. Tym żył poeta z głęboką ufnością w kogoś, który ten świat mądrze i pięknie stworzył. Dziękował za to Bogu, w swoich wierszach.
Jaki musiał być Bóg mocny,/ by ulepić ziemię./ Jaki wicher od znicza słońca/
zapalił gwiazdy,/ aby ludzkim oczom/ dać czułe światła./.../
"Pytania"
Szacunkiem i miłością otaczał swoich rodziców, pisząc o utrudzonym ojcu w drzemce pod kwitnącą jabłonią, malując poetycki obraz prozą:/.../
Mój ojciec był żywą świątynią prawdy .Chodził po ziemi boso i zostawiał za sobą odbite w ziemi stopy, /.../ Gdy słońce wychodziło na najwyższą górę nieba/ żarem swoim parzyło zielone snopy/.../ Wtedy ojciec szedł do ogrodu pod starą jabłoń i spał w cieniu jabłonnym z kapeluszem na twarzy. I słychać było jak jabłka z drzew opadają na ogrodową trawę. "Mój ojciec" Jakże ważna jest pamięć o rodzicach, niezwykły szacunek i obrazy zapamiętane na zawsze. Liryczne obrazy Mularskiego pięknieją wraz z wpływem obecnych trendów obyczajowych na kulturę i słowo.

Matkę wspomina najczęściej lirycznie i tęsknie, wtedy kiedy żyła zapracowana na roli i z ogromnym żalem kiedy odeszła: Nikt się nie zlitował nad Tobą/ Mamo nieszczęsna!/ Nawet Bóg bezmocny,/ nawet ogrodowe drzewo/ z pazurami - milczało, / Kiedy śnieg biały/ zasypał mi Ciebie. "Motto". W wierszu "Śmierć rodziców" poeta wspomina: Upadaliście jak dwa liście/ z drzewa pielgrzymki/ w wieczność./ Jeden liść/ za chwilę drugi./ Ze wszystkich smutków/ najsmutniej./
Piękne wyznania poświęca poeta swojej żonie w wierszu "Zadumanie":
Włosy miała zwisające ku ziemi/ jak gałęzie brzozy./ twarz miała podobną do wiślanych kamieni./ oczy miała podobne/ do słońca, do którego dopływał horyzont./ Jej ciało jaśniało /z nadchodzącą nocą.
Cytuję te wiersze z pierwszego tomiku M. Mularskiego "Kwitnące osty" wydanego jeszcze w roku 1987 /KAW Rzeszów/, bo są uczuciowe, aż rozrywające. Ta prosta i pełna prawdy poezja ma niespotykany rys lirycznej tęsknoty poety, rozmów ze słowikiem, któremu wyjawia swe niepokoje, nawet o losy najbliższego otoczenia i naszego kraju. W wierszu "Gwiazda" poeta prosi wigilijną gwiazdę: /.../ By Polak Polakowi/ nie odbierał łyżki./ By opłatek był dla wszystkich/ jak chleb żytni./.../
W wierszu "Mój portret" przyznaje: Jestem skowronkiem./ Uczyłem się pieśni z roli,/ z żywych obrazów ziemi./ Moje oczy znajdowały bezimienne skarby/ i gubiły je, / jak gubi motyl/ swój ślad. /.../.
W wierszu "Rozmowy" oddaje sens życia na wsi: Rozmawiałem z żytem i pszenicą /jak z ojcem i matką. /Rozmawiałem z ziemią / jak z gwiazdą. / W odbiciu wody stoi wszechświat, / w leśnym potoku kwitnie/ śpiew ptaka./ I we mnie śpiewa ptak. /
Sądzę, że wszystkie ptaki z Dobrzechowa i okolic będą śpiewać pieśń pochwalną dla życia, dla Stwórcy ziemi, nieba, rodziców i drzew, dzięki poezji Mieczysława Mularskiego, który zostawił ważne słowa dla potomnych w najkrótszym wierszu "Sprawiedliwość światła".
Słońce jednako świeci
różom
i ostom.
Sprawiedliwie.

I to przesłanie będzie nam towarzyszyć pamięcią o poecie z naszych, strzyżowskich stron.

Zdzisława Górska
Członek ZLP O/w Rzeszowie

-------------------------------

 

Jest autorem tomików poezji:

» Kwitnące osty, Rzeszów 1984
» Wszechmocne żyto, Rzeszów 1994
» Dusza w błękitach, Lublin 1994
» Z ojczystych pól, Rzeszów 2004


Publikował w czasopismach:

«Biuletyn Informacyjny», «Stowarzyszenia Twórców Ludowych», «Chłopska Droga», «Gromada — Rolnik Polski», «Twórczość Ludowa», «Zielony Sztandar».


Zamieszczony w antologiach i almanachach:

» Wieś tworząca: antologia współczesnej poezji chłopskiej, T. 5, Lublin 1974
» Pozdrowienie mojej ziemi: antologia poezji twórców ludowych ziemi rzeszowskiej, Rzeszów 1981
» Ojczyzna: antologia współczesnej poezji ludowej, Lublin 1987
» Ogród szczególny, Rzeszów 1990
» Wołanie z ziemi: antologia jednego wiersza ludowej poezji religijnej, Lublin 1991
» Polska nam Papieża dała, T. I i III, Kraków 1993, Kraków 1998
» Wspólna obecność, Stalowa Wola, 2000
» 40 Lat Wspólnej Obecności, Rzeszów, 2007



W świecie poezji

Mieczysław Mularski

Pamięci Oskara Rozkosza

Brzoza szumiała całą noc
dygotała listeczkami,
odfruną
z takiego pięknego lata,
zielenie kwiaty suknie owady
jestem dla ciebie jak ojciec — mówił mi
w gabinecie,
i w gabinecie medytował i w okno
długo patrzył,
z miasta Frysztak —
popatrzył na kobylą górę
i mówił popatrz jak tam zielono,
w miasteczku Frysztak w piątek
czy sobotę spotkałem go
i taki miły, powiedział do mnie
przyjdź do mnie w przyszły
tydzień, przyjdziesz?
tak przyjdę, postaram się przyjść
tak miną przyszły tydzień
tak by się zdawało
że zieleń nieokreślona
i bezwzględna teraz
a jednak jagody płakały,
i żona
ja Tobie to wierzyłem, byłeś dobrym słowem,
zostały te cztery strony świata,
iść nie mam gdzie,
a brzoza listeczkami dygocze,
grozi mi
a mnie iść trzeba
a gdzie nie wiem,
brzoza listeczkami dygocze.


Ballada

już więdnie ptasi śpiew
a moja mama zakwitła w oknie
i żegna mnie konarem mówiąc
w zielone świątki przyjdź
weźmiesz moje słowa umajone
to będzie przedlecie
i będzie spacer wielki
po jabłko testamentu
moja mama słaba mówi:
twój będzie ogródek
ale przynieś mi chleb
z Ojczyzny


Noc zimowa

Przez białe płótno firanki
sączy się noc zimowa.
Za oknem kwitną nocami
błogie krajobrazy,
które podchodzą do mnie,
a we mnie
wyrasta błękitne drzewo
snu.


Lamentująca sosna

Sosno twój świergot słychać
I ptasi śpiew
Sosno ile ty wierszy
Na niebie napisałaś
Swymi szpilkami listnymi
I przeczuciami
Ile ty piór rzuciłaś ludziom
Co chcieli oświecenia
I więcej mieć niż ścieżkę w pole


Wiatr

Wietrze wiosenny
Dziecinnych lat
Wietrze —
Czemu dziś
Tak smutno nam
W świecie traw
U ludzi żywych
Wietrze pokory —
Nie płacz tak


Brzoza

Dziś w ogrodzie
O dzionko
Zerwał się wiatr
W to piękne lato
Brzoza senna
Bo się w nocy nie wyspała
O i już śpi
Coś jej się niedobrego śni
Bo w tym śnie poci się bardzo


Dzieciństwo

Jednego razu była zima
I zagorączkowałem
To wiosny doczekałem
To byłem młodym
Listkiem drzewa
Tak chciałem wtedy opaść
Z kwiatami
Na kwiaty wiosny
Bo ptaki mi śpiewały
I szeleściły dwa liscie
Z jesieni
I byli
Tato z mamą
I żyli sobie
Jak chłopak z dziewczyną
W łasce uświęcającej


Róże

O krwio słoneczna
Co słodzisz udręczenie
I pastwiska
O literaturo ziemi obiecanej
Tęsknię do ciebie. I biegnę
By ciebie czytać
O literaturo wierszenna drukowa
Co mi się śnisz po nocach
W kajutach wybielonych
Gdzie jesteś?


 

Związek Literatów Polskich