Nowości wydawnicze 2010
Mirosław Osowski, Szychta i inne opowiadania
Cienie przeszłości zdają się wyłaniać z okładki nowej książki Mirosława Osowskiego „Szychta i inne opowiadania”. Ten ciekawy projekt graficzny Edyty Lisek, symbolicznie znaczący upływ czasu, rytmy przemijania, jakże wydaje się adekwatny do zbioru opowiadań odwołujących się do różnych realiów i okresów z życia narratora, a właściwie narratorów poszczególnych opowiadań.
Niektóre z ośmiu opowiadań składających się na książkę były już publikowane, tytułowa „Szychta” ma za sobą nagrodę w ogólnopolskim konkursie. W jakiś sposób też łączy się część z nich — choćby za sprawą prezentowanych środowisk, miejsc czy „nuty” autobiografizmu — z poprzednimi książkami Mirosława Osowskiego. Środowisko górnicze, praca w kopalni, znane z powieści „Z nieba do piekła”, to temat i miejsce akcji opowiadań „Szychta”, „Śląskie życiorysy” i „Beczka”, opowiadanie „Puszcza” jest swoistą wędrówką wokół miejsca znanego z powieści „Powołanie”, „Dwa listy” w ciekawy sposób wracają ku przeszłości, realiom studenckim znanym z debiutanckiej powieści „Tomasz”. Mirosław Osowski pokazywał też realia małomiasteczkowe, pewne relacje pomiędzy mieszkańcami różnej narodowości, zwłaszcza w książce „Świniobicie i inne opowiadania” — podobna tematyka, z wyeksponowaniem obrazu społeczności żydowskiej, pojawia się w opowiadaniu „Sztetł”. Może nieco odmienne, nowe akcenty odnajdziemy w „Przygodzie nad morzem”, pokazującym relacje międzypokoleniowe, oraz „Victoria”, którego tematem są rozterki sportowca, biegacza u kresu kariery. Sukces, który odnosi bohater tego ostatniego opowiadania nabiera zresztą charakteru symbolicznego, stając się w gruncie rzeczy bardziej sukcesem nad samym sobą niż sensu stricto — w sportowej rywalizacji.
Fragment recenzji Ryszarda Mścisza „Maski i cienie czasu...”
» Mirosław Osowski, Szychta i inne opowiadania, Wydawnictwo i Drukarnia Towarzystwo Słowaków w Polsce, Kraków 2010, ss. 85
Nowości wydawnicze
Mieczysław Arkadiusz Łyp, Orbis pictus
Tytułem, ale też treścią i kompozycją tego zbioru Mieczysław Arkadiusz Łyp nawiązuje do szeroko pojętej tradycji europejskiej humanistyki i sztuki słowa. Autor swój „świat w obrazach” dopełnia fotogramami własnego autorstwa, starannie dobranymi według klucza treściowego. Stąd zapewne w tym zbiorze dominuje obraz. Nasycony barwami, często układany w mozaikę kształtów i kolorów, budowany przy użyciu jednoznacznych epitetów (jak plamy czerwonych i żółtych róż, zielone gałązki, zielone widnokręgi) lub wywoływanych w wyobraźni czytelnika drogą prostych asocjacji (chmury /całe w taflach grafitowych witraży, kolor płonących kasztanów, kolory wakacji) — staje się nie tyle częścią „obrazu świata” (i nie tylko popisem „sztuki słowa”) lecz przede wszystkim — punktem wyjścia do humanistycznej refleksji nad porządkiem tegoż świata.
Subiektywny, liryczny „obraz świata” Mieczysława Arkadiusza Łypa jest przyjazny, kolorowy, prywatny. Mimo tego, że autor koncentruje uwagę czytelnika na szczegółach, jego wiersze zakreślają znaczne szersze kręgi poznania i obrazowania: kulturowy, folklorystyczny i artystyczny.
Fragmenty wstępu Anny Niewolak Obraz świata
» Mieczysław Arkadiusz Łyp, Orbis pictus, Wydawnictwo RS Druk, Rzeszów 2010, ss. 184
Nowości wydawnicze
Mieczysław Arkadiusz Łyp, W krainie złotej muzyki. Impresje z Futomy
Liryki cyklu Impresje z Futomy są próbą stworzenia nastrojowości, korespondującej ze sztuką muzyczną. Dlatego autor Koncertu na sierpniowy sad, czy liryku Z pól malowanych wprowadza nazwy instrumentów. Melodię skrzypiec można usłyszeć w obydwu wspomnianych wierszach, w utworze Przenikanie mowa o strunach ciszy nadchodzącej nocy, kontrabas pobrzmiewa w liryku Z pól malowanych, swoista melodia cechuje harmonię i cymbały. Charakterystyczne są także tytuły wierszy o rodowodzie muzycznym: W krainie złotej muzyki, Koncert na sierpniowy sad. Poeta, posługując się terminologią muzyczną, wydaje się podpowiadać rytm, tempo, ekspresję wypowiedzi. Dokonuje także próby — tak jak w Koncercie na sierpniowy sad — stworzenia poetyckich odpowiedników kompozycji muzycznych.
Poezja Mieczysława Arkadiusza Łypa, w której znaczenie niosą poszczególne słowa, zestawione w nich głoski, rytm, intonacja, a nawet sugerowana cisza, czyni opisywaną rzeczywistość niemal namacalną. Ta poezja brzmi — skrzypcami, harmonią, kontrabasem, cymbałami. Dzięki temu jest na wskroś autentyczna.
Fragmenty recenzji Małgorzaty Jandy Triumf poezji i muzyki
» Mieczysław Arkadiusz Łyp, W krainie złotej muzyki. Impresje z Futomy, Wydawnictwo RS Druk, Rzeszów 2010, ss. 80
Nowości wydawnicze
Dorota Jaworska, Małgorzata Żurecka, In & out
Julian Tuwim zapisał: „Bo przecież co tu ukrywać — w wierszach zdradza się najgłębsze swoje tajemnice”.
Jakże znakomicie te słowa otwierają nam ten tom poezji. W każdym tym krótkim zapisie odczytujemy tajemnice: istotę jednego oddechu, jednego uderzenia serca, błysk jednej myśli. To nie spojrzenie na obraz. Nie. To zapis bólu. Bólu, że świat jest… taki jak jest… Zapis rytmu krwi, która płacze. Tajemnica (opisana, więc widna) lirycznych przeżyć, zamknięta w piekielnie oszczędnych słowach.
Co wynika z tego opisu najgłębszych swych przeżyć? My — tylko odczytamy. Poetki: wyrysowują swoją wiedzę o życiu. Oszczędzają słowo. Jednocześnie widzimy, że przeżycia są ostre, że muszą zniszczyć wszelką regularność. Zgubią strofę, nawet rytm, i melodyczność musi być ukryta. Obie używają w budowie swych zapisów nieregularność wiersza wolnego, ale za to jakby inżynierski: skali i podziałki zapisu. By odczytać, musisz znaleźć sposób odczytu. Jego skalę, rzuty. Wtedy staniesz przed następnymi tajemnicami: głodem życia i urodą czasu, witalnością, która może być i a-moralna, i szczęśliwa. Pełna tradycji i kultury. Kultury, która pomaga nam na co dzień żyć w społeczności, a która tak przeszkadza realizować własne NAD-ŻYCIE. Aż tak, że trzeba ZAPISAĆ! I nagle ZAPIS — jak sformułował filozof — staje się „myśleniem poważnym o sprawach najważniejszych”.
Taki jest ten tom WIERSZY z FOTOGRAFIAMI. Cóż — „CIERPIENIE JEST SZKOŁĄ MĄDROŚCI” (Henryk Elzenberg).
Na zakończenie tych pytań o poezję chciałbym przytoczyć stare rozmyślania publikowane w roku 1841 w poznańskiej prasie. Kto to napisał i o kim? Nie powiem. Ale to te same pytania:
„— Odśrodkowa i dośrodkowa siła poezji?
— W każdej żywej, większej całości te dwa kierunki razem istnieć muszą — ich harmonia zowie się życiem, ich sprzeczności są tylko złudzeniem; mogą wprawdzie w danym czasie, na danym miejscu przybrać pozór walki — ale to jest zawsze doczesnym, niewiecznym, cząstkowym, niepowszechnym zjawiskiem.”
Wojciech SIEMION
» Dorota Jaworska, Małgorzata Żurecka, In & out, Muzeum Jadwigi i Wojciecha Siemionów w Petrykozach, Rzeszów 2010, ss. 132
Nowości wydawnicze
Ryszard Mścisz, Strumienie poezji
Ryszard Mścisz wydał kolejny, piąty już tomik poetycki zatytułowany „Strumienie poezji”, zawierający 59 wierszy. Warto przy tej okazji przypomnieć jego wcześniejszy dorobek poetycki, na który składają się: „Życie to tylko impresje”, „Wibracje”, „Na strunach lat” i „Roześnienie”. Nowy tomik rozpoczynają utwory, których przewodnim tematem jest poezja. Stąd — tak można się domyślać — wywodzi się tytuł zbiorku „Strumienie poezji”, w którym blisko jedna czwarta wierszy poświęcona jest właśnie temu tematowi. Mścisz stara się odpowiedzieć też na pytania: czym jest dla niego poezja i jaka jest jej rola, i miejsce w życiu twórcy? Jego odpowiedź brzmi co prawda szczerze, ale i mało patetycznie: poezja nikogo nie nobilituje, nie przysparza blasku, jak czasami pisali o niej poeci w czasach renesansu, romantycy, czy moderniści, którzy uważali się za „kapłanów sztuki”, ale co gorsza przysparza wielu trosk, różnych życiowych kłopotów. Świadczą o tym takie utwory jak choćby „Zwątpienie”, „Ulotność” czy „Natchnienie”.
Skromność i prostota to według Mścisza, nie tylko poety, ale i moralisty, najważniejsze wartości. Pokora niekiedy przybiera postawę autoironiczną: „wielki filozof ocalał myślą którą błądzą miliony/ musi być wielka bo przecież wielkim był” („Cień wielkiej myśli”) — mówi trawestując słowa Gombrowicza z „Ferdydurke”. Mścisz daje też wyraz swojemu sceptycyzmowi pisząc „świat w którym żyję z którym stykam się na co/ dzień jakże niepoznany wiąż niezbadany do końca” („Między wiem a nie wiem”). Filozoficznemu sceptycyzmowi towarzyszy również przekonanie o ulotności i przemijalności wszystkiego — rzeczy, zjawisk i życia: „promień na jej twarz ten którego nie zdołałem/ zatrzymać ukryć na dnie oka („Ulotność”).
Znakomita większość utworów zamieszczonych w „Strumieniu poezji” to przede wszystkim liryka osobista osnuta na tle codziennych zdarzeń z wyeksponowanym ego jako podmiotem lirycznym. Mścisz daje w nich wyraz swemu sceptycznemu podejściu do świata, który proponuje rzeczy chwytliwe, lecz bardzo płytkie i wielce przereklamowane.
Język „Strumienia poezji” nie stroni od celowo użytych kolokwializmów, słownictwa żargonu publicystycznego, dając świadectwo epoce, w której żyjemy. Jego cechą są też liczne metafory, które pojawiają się na zasadzie asocjacji, kojarzenia związków frazeologicznych na zasadzie bliskości znaczeniowej. Służą temu również liczne przerzutnie, przerywające nagle tok zdania i zmieniające ich sens czy znaczenie. W wierszach nie brakuje też ulubionych przez autora figur poetyckich takich jak kalambur czy oksymoron. Takiemu sposobowi pisania wierszy Mścisz jest wierny prawie od początku. Można więc tu mówić o własnym stylu, nad którym ciągle jeszcze pracuje, pogłębia i wzbogaca.
Mścisz jak dojrzały twórca widzi swoją poezję w „krzywym zwierciadle”, ironizując i wypowiadając się o niej z dystansem i lekceważeniem. Jest to w poezji niewątpliwie rzadkość, ale za to pozytywnie świadczy o autorze, gdyż skromność to cecha ludzi wybitnych i prawdziwych mistrzów słowa, dobrze znających tajniki swego rzemiosła i własne niedoskonałości.
Mirosław Osowski
» Ryszard Mścisz, Strumienie poezji, Wydawnictwo Sztafeta, Stalowa Wola 2010, ss. 66
Nowości wydawnicze
Marta Świderska-Pelinko, Chuť túlania a edenu (Tułaczy smak Edenu)
Marta Świderska-Pelinko, hodnotená v Poľsku ako najkultivovanejšia spisovateľka spomedzi ženských autoriek, sa knižne na Slovensku predstavuje prvý raz. Ide o jej v poradí druhý román. Tento bestseller súčasnej poľskej literatúry vznikol na základe hodnoverných faktov, z ktorých mnohé dodnes neboli vyriešené anglickou ani poľskou políciou. Hlavná hrdinka Jola sa rozhodla vycestovať za prácou do Anglicka. Namiesto očakávaného raja musí čeliť prekážkam predovšetkým zo strany rodákov.
Román ponúka konflikt jej prostoduchého sveta a poľského podsvetia, čo v anglickom prostredí obchoduje s lacnou pracovnou silou. Ukazuje najmä kontroverzie so spodinou, ktoré priam iritujú vnímavého čitateľa. Obraz Poľska v zahraničí, čo vyráža dych. Autorkino alter ego vie svoje o narážkach na Hobbesovo tvrdenie človek človeku vlkom. Autentický príbeh vďaka konfabulácii prekračuje hranice dokumentu, udržiava si svoju atmosféru a napätie od začiatku do konca. Majstrovsky zvládnuté dialógy, často v náznakoch, dokazujú, že ho nemožno zaradiť do kategórie populárnej literatúry, medzi ženské romány. Svojím jednoduchým jazykom je však ľahko prístupný najširšej mase čitateľov.
» Marta Świderska-Pelinko, Chuť túlania a edenu, Wydawnictwo Pectus, Koszyce 2010, ss. 198
Nowości wydawnicze
Mirosław Osowski, Jesień 2
„Jesień 2” to kontynuacja zbiorku wierszy Mirosława Osowskiego „Jesień” — niejako jego dopełnienie. I w tym przypadku mamy do czynienia z wierszami tworzonymi przez niemal 40 lat, a liryki, jak poprzednio, zostały zestawione w cykle tematyczne. Taki stan rzeczy przesądza, że wiele uwag recenzenckich sformułowanych w odniesieniu do poprzedniego zbiorku — zwłaszcza w zakresie poetyki, sposobu obrazowania czy uniwersalizacji „rejestrów” własnego ja oraz percepcji świata — zachowuje swoją aktualność. Jednakże kolejnych sześć cyklów, jakie zawiera „Jesień 2”, to przecież nowe areny doświadczeń, konfrontacji siebie z światem, ujęcia rzeczywistości, które dopełniają i wzbogacają poprzednie.
Od najskromniejszego, liczącego 4 utwory, cyklu „Przemiany” aż po najobszerniejszy cykl „Miejsca”, na który składają się 23 wiersze, doświadczamy „jesiennych” reminiscencji, poetyckich odsłon zewnętrznego i wewnętrznego zarazem „przenikania” podmiotu lirycznego. Mirosław Osowski bardzo stara się pokazać swoiste genius loci — subiektywnie odczuwany fenomen miejsc, z którymi zetknęło go życie. Wszakże zbiorek otwiera cykl „Krainy szczęścia”, zamyka zaś wspomniany cykl „Miejsca”, z których w dodatku ostatnim jest miejsce zamieszkania poety (zamykające tomik wiersze noszą tytuły „Nad Sanem” i „Pieśń o Stalowej Woli”).
Fragment recenzji Ryszarda Mścisza „Miejsce, słowa i prawda czasu...”
» Mirosław Osowski, Jesień 2. Wiersze zebrane z lat 1970-2009, Związek Literatów Polskich O/Rzeszów, Stalowa Wola 2010, ss. 80
Nowości wydawnicze
Krystyna Bęczkowska, Nad przepaścią
Krystyna Bęczkowska skierowała do swych czytelników — do których ja należę od kilku lat — obszerny zbiór wierszy zatytułowany „Nad przepaścią”... I jest to wstrząsająca, gorzka opowieść o losie kobiety niepokornej, utalentowanej i wciąż poszukującej. Czytam, powracam na poprzednią stronę, przewracam kartki i zastanawiam się o jakiej — o której przepaści pisze w swych smutnych utworach autorka. O przepaści istnienia? O przepaści śmierci? O przepaści niezrozumienia przez innych? O przepaści samotności ? A może o przepaści bardziej wyobrażonej niż istniejącej naprawdę?
Oczywiście przepaść jest tu wyraźnym symbolem, archetypem, modelem sytuacji egzystencjalnej, równocześnie jednak wydaje się konkretna, namacalna, rzeczywista. Oto otaczające mnie i ciebie, i nas wszystkich, otchłanie o groźnych, drapieżnych krawędziach, labirynty przemijania, brzegi tej dziwnej rzeki, do której nikt dwa razy nie wejdzie. Czy da się żyć na jej krawędzi?
Skromna poetka z Tarnobrzega — miasta na granicy Rzeszowszczyzny i Kielecczyzny — pisze o sobie, poddaje się wiwisekcji, opowiada o rozczarowaniu i rozgoryczeniu, cierpieniu, bólu, cierpieniu i zmęczeniu... Przywołuje wspomnienia, epizody, szczegóły... Otwiera przed nami swe życie, skarży się i zwierza ze swych niepowodzeń, trosk, załamań, tych tysięcy, tysięcy chwil smutku i niepewności. A czyni to w sposób wyjątkowy, bowiem opowiadając o własnych przejściach, opowiada również o nas, często nieuświadamiających sobie, nad jakimi przepaściami unoszą nas słabe skrzydła, a może raczej sznureczki z teatru marionetek. I z jakimi przestrzeniami przyjdzie nam się niebawem zmagać.
W świetle tego co już napisałem, mogłoby się wydawać, że lektura tomu opartego znacznym stopniu o subiektywne i bardzo osobiste przeżycia, będzie dla co wrażliwszych czytelników dowodem skrajnego pesymizmu, poczucia klęski, a nawet katastrofy, wobec niechybnie zbliżającego się kresu. Tymczasem... Nic bardziej mylnego. Tragicznie w swej wymowie wiersze Krystyny Bęczkowskiej nie wywołują uczucia defetyzmu i rozpaczy.
Przeciwnie! Oto odnajdujemy kobietę o niezwykłej energii sumienną, pracowitą i znającą wartość swej pracy pisarskiej, mądrą, doświadczoną i wewnętrznie zorganizowaną. (...)
Andrzej Zaniewski
» Krystyna Bęczkowska, Nad przepaścią, Wydawnictwo Komograf, Ożarów Mazowiecki 2010, ss. 113
Nowości wydawnicze
Krystyna Bęczkowska, Współczesna powieść dla dzieci i młodzieży po roku 1990
Monografia zawiera siedem rozdziałów. Występują w niej tematy: rodzina, szkoła i pozarodzinne i pozaszkolne środowiska wychowawcze oraz problemy psychologiczne, moralne, socjologiczne, wartości wychowawcze i estetyczne. Analizowano wybrane powieści: M. Musierowicz, M. Fox, B. Kosmowskiej, E. Przybylskiej, A, Onichimowskiej, D. Terakowskiej, E. Nowak, P. Beręsowicza, J. Zającówny, A. Klawittera, B. Ostrowickiej, T Menciny, J. Świecickiej. Przewagę ilościową nad innymi powieściami mają powieści E. Przybylskiej i M. Fox. Wykorzystano recenzje niektórych powieści z „Guliwera”, „Nowych Książek” i Internetu.
» Krystyna Bęczkowska, Współczesna powieść dla dzieci i młodzieży po roku 1990, Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 2010, ss. 68
Nowości wydawnicze
Krystyna Bęczkowska, Opowiadania i opowieści dla młodzieży po roku 1970
Autorka zajmuje się małymi formami literackimi: opowiadaniami dla dzieci oraz opowiadaniami i opowieściami dla młodzieży, opublikowanymi po 1970 roku. Rozdział pierwszy jest poświęcony analizie wybranych opowiadań realistycznych dla dzieci. Rozdział drugi zawiera informacje o wybranych wydawnictwach, seriach i nazwiskach autorów opowiadań i opowieści dla młodzieży. Centralne miejsce w monografii zajmuje rozdział trzeci, poświęcony analizie wybranych problemów w analizowanych tekstach.
Autorka podkreśla, że proza dla dzieci i młodzieży wywiera korzystny wpływ na kształtowanie właściwej postawy wychowawczej współczesnych młodych ludzi. Uwrażliwia na walory artystyczne, które należy wziąć pod uwagę, jeśli chce się skutecznie dotrzeć do młodego czytelnika.
» Krystyna Bęczkowska, Opowiadania i opowieści dla młodzieży po roku 1970, Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 2010, ss. 64
Nowości wydawnicze
Halina Kurek, Bawełniany motyl
BAWEŁNIANY MOTYL to zbiór wierszy o historii własnej poetki, o dorastaniu, odkrywaniu smaku życia, o radości, zabawie, odczuwanej przez dziecko chęci zrozumienia tego świata i wreszcie o innych doświadczeniach — to również chwila zadumy przed pomnikiem nagrobnym.
Refleksyjność i spostrzeżenia pozwolą czytelnikowi umiejscowić się w czasie, który autorka opisuje, bowiem słowem wytwarza sugestywny klimat jego przeżywania.
Ten zbiór wierszy jest poprzedzony wstępem, pióra dra Józefa Janowskiego („Przystoi żyć z poezją”). Projekt okładki i ilustracje: Barbara Torba.
» Halina Kurek, Bawełniany motyl, Regionalne Centrum Kultur Pogranicza, Krosno 2010, ss. 68
Nowości wydawnicze
Edward Guziakiewicz, Winda czasu
Kosmos jest nieprzenikniony i nieogarniony, zadziwia swym ogromem, złożonością budowy i bogactwem zjawisk. Człowiek jest w nim nieledwie maleńką mrówką, nie będącą w stanie przebić się myślą przez sekrety odwiecznego Zegarmistrza świata, zazdrośnie strzegącego swych tajemnic. Pozostaje mu więc wyobraźnia... Intryguje nas nie tylko to, jak powstał wszechświat i jak przebiegała jego trwająca miliony lat ewolucja, ale również to, czy obok gatunku Homo sapiens jest w nim miejsce dla innych istot rozumnych. A obok zapierających dech wypraw przez lodowate przestrzenie galaktyk i ich gromad, marzą nam się również nieprawdopodobne podróże w czasie.
Ta powieść jest w jakimś sensie wehikułem czasu. Oferuje wyprawę ścieżkami historii w towarzystwie neogeneran, tajemniczych przybyszy z nieznanych stron kosmosu — od epoki jurajskiej po przyszłe tysiąclecia dziejów.
Obok historycznych ma ona również swe walory geograficzne. Jej akcja toczy się na Pustyni Libijskiej, w Dolnym Egipcie, w Aleksandrii, Rzymie Nerona, Paryżu Ludwika XIII, na Tahiti, nad Wielkim Kanionem w Arizonie, w Kenii, w Himalajach i w innych urokliwych zakątkach globu. Nie tylko zresztą na Ziemi, ale i na Czerwonej Planecie, na księżycach Jowisza, a nawet na orbicie Plutona...
» Edward Guziakiewicz, Winda czasu, Edward Guziakiewicz, Sandomierz 2010, ss. 290
Nowości wydawnicze
Regina Schönborn, Przez dotyk. Podróż do gwiazd
W czasach, kiedy wszystko jest namacalne, udowodnione, opisane, w zalewie informacji pozwalających nam śledzić niemal na bieżąco wydarzenia na całej planecie, straciliśmy zdolność patrzenia, rozglądania się. umykają nam rzeczy oczywiste, dziejące się wokół nas, w naszych domach, rodzinach… Czy warto więc pisać? Zwłaszcza wtedy, kiedy przecież pisać fizycznie się nie da. Pozostaje mozolne „nanizywanie” koralików pojedynczych słów na ulotne nici pamięci, na taśmę dyktafonu. Trudno ogarnąć cały tekst, nie można odłożyć pracy na później, wyjąć wiersz z szuflady, przemyśleć jeszcze raz, poprawić, dodać nową myśl… Trzeba skomponować całość od razu — i taka już zostanie, czasami okrojona o coś, co zostało na granicy wypowiedzenia, lub zwyczajnie umknęło. Ale za to prosta, płynąca bezpośrednio z serca i pamięci. Oczy są zwierciadłem duszy, ale i bramą do niej. Żeby poznać rzeczywistość, musimy najpierw ją zobaczyć, dopiero potem zbliżyć się, dotknąć, powąchać, posmakować i ponownie obejrzeć dokładniej, ze szczegółami. Czy więc człowiek pozbawiony tej „podstawowej” umiejętności może nas nauczyć czegoś o świecie? Pokazać coś jeszcze nam — „lepszym” — widzącym przecież dokładnie, o co w życiu chodzi i jak ono wygląda?
„Życie moje (…) ciężko mi z tobą…” mówi do nas — swoich dzieci, ale i do Ciebie czytelniku, nasza Matka. Ale też z całej głębi tęsknoty i żalu za utraconym światem pokazuje nadzieję, wiarę w miłość. Może niewidomi mogą nauczyć nas patrzeć? Może jednak było warto…
Fragment wstępu Stanisława Schönborna „Słowo od syna”
» Regina Schönborn, Przez dotyk. Podróż do gwiazd, Starostwo Powiatowe w Łańcucie, Koło Powiatowe Polskiego Związku Niewidomych w Łańcucie, Centrum Kultury Gminy Łańcut, Łańcut 2010, ss. 136
Nowości wydawnicze
Marta Świderska-Pelinko, Za drzwiami deszczu
Literatura kobieca w najlepszym wydaniu. Opowieść o losach trzech przyjaciółek: wrażliwej, zagubionej Magdy, ekscentrycznej intrygantki Lidki oraz Kaśki, której przeszłość naznaczona jest bolesną tajemnicą. W zmaganiach z szarą rzeczywistością na przemian wspierają się i ranią, uciekając przed problemami w samotność, alkohol lub wróżbiarstwo. Chociaż wiele je różni, pragną tego samego — szczęśliwej miłości, spokoju i spełnienia. Czy wystarczy im sił, by dokonać trudnych życiowych wyborów i zawalczyć o swoje miejsce na ziemi? Czy mimo wielu rozczarowań odważą się wyjść zza drzwi deszczu?... Powieść stanowi mozaikę scen z codzienności współczesnych trzydziestokilkulatek, przepuszczoną przez filtr kobiecych rozterek i emocji. Bez wątpienia wiele Czytelniczek przejrzy się w tej książce jak w lustrze...
Marta Świderska-Pelinko zadebiutowała w 1996 r. tomikiem poezji Zatrzymany czas; kolejny zbiór wierszy — Refleksje — ukazał się w roku 2006. Jest także autorką powieści: W labiryncie bólu (2003) oraz Tułaczy smak Edenu (2007). Od 2006 r. tłumaczy teksty literackie z języka słowackiego. Otrzymała kilka nagród m.in. za całokształt twórczości literackiej i działalności kulturalnej oraz za wybitne osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury. Jest prezesem rzeszowskiego oddziału Związku Literatów Polskich.
» Marta Świderska-Pelinko, Za drzwiami deszczu, Wydawnictwo Telbit, Warszawa 2010, ss. 335
Nowości wydawnicze
Marian Berkowicz, Deficyt sensu
Liryka Mariana Berkowicza otwiera istotne perspektywy poznawcze i aksjologiczne: w centrum tego poetyckiego świata jest zawsze człowiek, który stawia sobie pytanie o sens życia, człowiek dotknięty cierpieniem, trwogą, bo musi zmagać się z upływającym czasem.
Podziwiam u poety wciąż żywą, mimo upływu lat, ciekawość świata, o której mówi językiem paradoksów: „jutro jest przeszłością/ a tyle rzeczy wypatruję”; ten poznawczy głód wciąż wzbogaca jego wiersze o żywy płomień prawdy. Charakterystyczne są tu nagłe przeskoki wyobraźni, elipsy, świeże metafory, które są jak meteory na bezchmurnym niebie. Nie znajdą tu Czytelnicy długich i nużących opisów ani abstrakcyjnych rozważań filozoficznych, bo jest to liryka kreacyjna, autonomiczna, wpisana w wielką tradycję polskiej awangardy przedwojennej.
dr Stanisław Dłuski, fragmenty wstępu W metafizycznej pajęczynie
» Marian Berkowicz, Deficyt sensu, Wydawnictwo Sztafeta, Stalowa Wola 2010, ss. 68
Nowości wydawnicze
Stanisława Kopiec, Ptasi mszał
Obok niezwykłej, opartej na prostocie słowa świeżości wiersze Stanisławy Kopiec od ponad 20 lat niosą przesłanie bliskie światopoglądowo temu, co czytelnik zna z twórczości choćby ks. Jana Twardowskiego czy Leopolda Staffa. Poetka niejednokrotnie jednak przekracza to, co zwykliśmy określać mianem franciszkanizmu, sięgając do źródeł tradycji sobie najbliższej — do kultury ludowej. Dzięki temu także Ptasi mszał staje się peanem na cześć każdej, najmniejszej drobiny wszechświata, będąc równocześnie szeroką i bogatą refleksją nad życiem i wszystkim, co ono ze sobą niesie: miłością, bólem, cierpieniem, przemijaniem, starością, a wreszcie także śmiercią.
Dorota Bielenda, fragment recenzji Ryby modlą się na leżąco
» Stanisława Kopiec, Ptasi mszał, Urząd Gminy w Lubeni, Lubenia 2010, ss. 78
Nowości wydawnicze
Zdzisława Górska, Przylądki mojej nadziei
Książka ta już technicznie nierozerwalna jest dowodem otwartych oczu autorki w stronę widnokręgu literatury, który stale wabi, zawsze się cofa, jest o nieznanej mocy, wzbudza pewność i niepewność. Czytając tekst, zobaczyłem nieszczelne serce i ręce Pani Zdzisławy, wyciągnięte do blasku codzienności. Jest to książka stworzona ze słów powołanych na drogi i bezdroża, ku przylądkom nadziei, a mówiąc wersem z pieśni polinezyjskich żeglarzy Na przekór nieprzetartemu szlakowi. (…)
W tym rozumieniu konieczność książki zatytułowanej Przylądki mojej nadziei, w której każdy z rozdziałów nie jest pozłacany, lecz literackim złotem, stała się bezdyskusyjna. Piszę tak, gdyż całość to nie tylko świadectwo sztuki rzemiosła, które antyczni Rzymianie zaliczali do ars, ale jest to dowodem mistrzostwa w słowie. Rozumując poetycko jest to edycja stworzona ze świadomości przylądków nadziei w teraźniejszości, ku przeprawieniu się na brzeg jutra, pojutrza; jest przesyłką ku nieznanemu adresatowi.
Jestem przekonany, że czytelnik, wędrując z wielomównością tej książki, skarbnicy niepowtarzalnych koncertów literackich, może uznać, rzeczywistość należy przyjmować całym ciałem, rozumieć jej twórczy język.
dr Józef Janowski, fragmenty wstępu W stronę widnokręgu literackiego
» Zdzisława Górska, Przylądki mojej nadziei, Wydawnictwo Rethenus, Krosno — Strzyżów 2010, ss. 320
Nowości wydawnicze
Bronisława Betlej, Poetą być
Nowy tomik poezji Poetą być to opowieść o sobie samej, o Bronisławie, poetce, kobiecie, żonie, człowieku wreszcie. Wiele tu rozpamiętywań z minionego życia, wiele łez i cierpienia po odejściu ukochanej osoby. Wiersze zostają wyrzucone jak lawa z wulkanu; gwałtownie, szybko, jednym pociągnięciem pióra. Jest ich dużo, mają podobną temperaturę i tonację. Z początku wydają się nużące i trudne. Po chwili jednak, gdy wczytamy się w nie głębiej i z większym wyciszeniem swojego ja, zaczynamy w nich dostrzegać rodzaj litanii, która koi nie tylko własne serce autorki, ale i nasze serca, które zmuszone zostają do bicia w rytm wyrzucanych zawodzeń, ale i uniesień skierowanych nie tyle do nas, co do Boga, w którym jedynie odnaleźć można ukojenie, pokój i wytłumaczenie niewytłumaczalnego.
Ta bardzo osobista poezja nie pozwala pozostać nam obojętnym na życie drugiego człowieka. Jest ona jak wołanie, jak kołatanie, które zmusza nas w końcu do otwarcia swych zasklepionych serc.
Stanisław Markowski, fragment wstępu
» Bronisława Betlej, Poetą być, Wydawnictwo AA, Kraków 2010, ss. 104
Nowości wydawnicze
Bronisława Betlej, Obudzić Anioły — Poskromić Demony…
W niniejszej książce znajdziemy nie tylko ślady ważnych pytań, ale także próby odpowiedzi na nie. Opisywane są prawdy najprostsze, niby banalne, ale przecież w migotliwości współczesnego świata pogubione, niedostrzegalne, zapomniane: czasem celowo, czasem przypadkowo. (…)
Ważnym bohaterem opisywanych wierszy jest czas. Choć bezwzględnie naznacza fizyczne byty przemijaniem, nie jest opisywany z chęci zemsty. Jest w tym geście wiele łagodności, zrozumienia i pogodzenia. (…)
Czysto ludzkie zdziwienie ma swoje echo w postaci poetyckich refleksów — wierszy. Lektura nie musi być wnikliwa, by można było wyczuć w nich silną potrzebę komunikacji z odbiorcą. Chodzi o nawiązanie dialogu, dzięki któremu możliwe będzie podzielenie się doświadczaniem codzienności w wielu jej wymiarach. Trudno mi sobie wyobrazić, by można było w jesieni życia robić coś cenniejszego, niż dotykać świata poezją.
Dariusz Pachocki, fragmenty wstępu Dotykanie świata poezją
» Bronisława Betlej, Obudzić Anioły — Poskromić Demony…, Wydawnictwo AA, Kraków 2010, ss. 70
Nowości wydawnicze
Bronisława Betlej, Na kanwie wspomnień
Znam takie wiersze Bronisławy Betlej, które nie dadzą się zastąpić przez twórczość innego poety. Przeżycia z nimi związane też są nie do zastąpienia. Bliższe poznanie poetki spotęgowało to wrażenie. Wtedy, gdy przyjechała do Jasła na konkurs literacki połączony z Jej spotkaniem autorskim, nie wiedziałem jeszcze, że dla Pani Bronisławy Jasło — moje miasto, jak tytułuje jeden ze swoich wierszy, to miejsce w połowie drogi pomiędzy rodzinnymi Dominikowicami, gdzie się urodziła, a Jedliczem, gdzie osiadła na stałe. (…)
Mam ich wiele poukładanych w tematycznych tomikach, wydanych starannie przez renomowane oficyny. Do kompletu brakowało mi tego zbioru o Jaśle — także moim mieście — wierszy z nostalgiczną nutką o patriotycznej wymowie, takich jak Moc wspomnień.
Zbigniew Dranka, fragmenty wstępu
» Bronisława Betlej, Na kanwie wspomnień, Centrum Poligrafii Sp. z o.o., Warszawa 2010, ss. 100
Nowości wydawnicze
Teresa Paryna, W porze jaśminowej…
Zbiór wierszy W porze jaśminowej… Teresy Paryny jest poświęcony w całości pamięci zmarłego męża autorki, Ryszarda. W jednym z utworów poetka wyznaje:
Omodliłam Twoją śmierć wierszami.
Przeszłość się wlecze
jak żałobny tren…
Przeminąłeś cichutko
razem z jaśminami
jakby nie było nas…
Niektóre wiersze przetłumaczone są na język angielski, arabski, rumuński i ukraiński. Tomik jest zilustrowany bardzo ciekawymi rysunkami autorki.
» Teresa Paryna, W porze jaśminowej…, ZW Drukarnia MULTIKOLOR, Przemyśl 2010, ss. 68 (wyd. 2)
Nowości wydawnicze
Teresa Paryna, Od bólu do nadziei…
Oddaję do rąk Szanownych Czytelników zbiór wierszy o tematyce patriotycznej. Jest to swoista kronika historycznych wydarzeń: świętowania narodowych rocznic; ślad pozostawiony po wielu uroczystych spotkaniach, ale także echa wydarzeń smutnych czy wręcz dramatycznych. Głównym motywem tworzenia takich wierszy jest troska o dobro Ojczyzny. (…)
Czas odważnie stanąć w obronie naszej tożsamości, zarówno w interesie własnym jak i przyszłych pokoleń. Bez patriotyzmu nie da się ani państwa zbudować ani utrzymać. Słaby to naród, który bez walki godzi się na własną klęskę. Mocne państwo można zbudować jedynie na prawdzie i sprawiedliwości. (…)
Niech ta książka będzie moim skromnym hołdem złożonym tym, którzy nie wahali się dar swojego życia złożyć na ołtarzu Ojczyzny, ale również wyrazem uznania dla tych, którzy nie ustają w budowaniu Polski godnej, prawej, sprawiedliwej, a nade wszystko w pełni suwerennej.
Teresa Paryna, Od autorki
» Teresa Paryna, Od bólu do nadziei…, ZW Drukarnia MULTIKOLOR, Przemyśl 2010, ss. 176
Nowości wydawnicze