Nowości wydawnicze 2017
Celina Depa - Filiżanka doświadczeń.
Doświadczenie, jak wiadomo, jest rzeczą bezcenną. Ma jednak wiele aspektów i bardzo często gorzki smak. W tytule tomiku i tytułowym wierszu to abstrakcyjne pojęcie zostało zreifikowane i … wlane do filiżanki. Filiżanka, rekwizyt codzienności, stanowi tu również symbol, z natury swojej wieloznaczny. (…)
W poezji Celiny Depy filiżanka ma nieco inne konotacje. Jest mocno związana z codziennością, stanowi symbol pozytywnych doświadczeń: miłości, i przyjaźni. Generuje spokojne, pogodne nastroje, ewidentnie pomagając w międzyludzkich kontaktach, wyzwalając empatię. (…)
Generalnie tomik Filiżanka doświadczeń ukazuje świat przedstawiony wieloaspektowo. Różnorodność i bogactwo zgromadzonych tu doświadczeń – od tych o charakterze refleksyjnym, światopoglądowym do najbardziej codziennych – idą w parze z empatią i wrażliwością autorki. Obserwuje i zapisuje ona rzeczywistość bardzo uważnie, poszukując pozytywnych emocji, starając się wyciszać negatywne uczucia i konstruować własną hierarchię wartości. Naturalną konsekwencją takiego skupienia twórczego jest wybór poetyki. Autorka dąży do kondensacji obrazu i oszczędności słowa, ograniczając dobór metaforyki. Stosuje tropy stylistyczne takie, jak różnorodne epitety i reifikacje. One decydują o charakterze tej poezji. Z drugiej strony można zaobserwować dążenie do odbioru świata przedstawionego poprzez pełnię doznań zmysłowych – wrażliwość na kolory, światło, smaki, zapachy, dźwięki. Sprawia to, że odbiorca, wszedłszy w tę rzeczywistość, w pełni może w niej zaistnieć.
dr Hanna Krupińska-Łyp, Wstęp (fragmenty)
» Celina Depa - Filiżanka doświadczeń, Wydawnictwo Abilion, Rzeszów 2017, ss. 104
Nowości wydawnicze
Mirosław Welz - Kudłate Anioły.
Do rąk Czytelników trafia najnowszy tom wierszy Mirosława Welza, jednego z najciekawszych poetów polskich średniego pokolenia. Tytuł tego zbioru – Kudłate Anioły, intrygujący i tajemniczy, bez wątpienia budzi zainteresowanie każdego, kto weźmie do ręki tę książkę. Kimże są tytułowe „Kudłate Anioły”, które kojarzą się nam nieodparcie z rajem? Są duchami zwierząt, które znikają na wyciagnięcie ręki ich byłych ziemskich właścicieli. Czymże zasłużyły na niebo, nawet te dzikie i – wydawałoby się – groźne? Odpowiedź jest prosta: niejednokrotnie bardziej „ludzką twarzą” niż ta, którą codziennie w lustrach oglądają ci, którzy mienią się panami przyrody. …. I właśnie o tej ludzkiej twarzy zwierząt traktują najnowsze wiersze Mirosława Welza. Poeta zadedykował je Koleżankom i Kolegom Lekarzom Weterynarii. To dedykacja wyjęta spod serca, wszak autor Kudłatych Aniołów jest także lekarzem zwierząt – stąd poczucie wspólnoty i empatii. … Z wielu gatunków zwierząt otaczających ludzi kilka szczególnie fascynowało wyobraźnię człowieka. Ich przedstawiciele pojawiają się także na kartach tej książki (m.in. pies, kot, bociany, pszczoła, kogut, rak, lew, osioł), które osadzone zostały w kontekście kulturowym i literackim, co pozwala sądzić, iż Mirosław Welz jest tyleż poetą natury, co i kultury.
prof. Teresa Zaniewska
» Mirosław Welz - Kudłate Anioły
Nowości wydawnicze
Halina Kurek - Przed zmierzchem.
Z radością przekazuję do Państwa rąk mój siódmy tomik poezji, który powstał w dość trudnym dla mnie czasie. Z pewnością to miało wpływ na nadanie mu tytułu PRZED ZMIERZCHEM.
Moje dotychczasowe spotkania z poezją i tomiki które do tej pory opublikowałam, to nic innego jak przekazanie doświadczeń przetransponowanych na język poetycki – a więc okres młodości z odkrywaniem świata, który pojawił się nagle w innym wymiarze, czyli /PROGI/, oswajanie miejsc, które można nazwać własnymi /MIEJSCA NA WŁASNOŚĆ/, a kiedy osiąga się stabilizację wewnętrzną istnieje potrzeba podzielić się z kimś pięknem otaczającego świata.
To poezja pozwoliła mi się zatrzymać, zastanowić nad swoim życiem i sobą, co można odczytać w zbiorach poezji /BAWEŁNIANY MOTYL/ oraz /NA WIELKIM DNIU/. Jeszcze optymistycznie patrzę w przyszłość i wspominam, wspominam…
Jakże mogłabym zapomnieć komu to wszystko zawdzięczam. Tomik /DEKORACJE I JEDWABIE/ został zadedykowany moim Rodzicom. Natomiast zbiór poezji /ŚLADY/ to już pewna refleksja nad tym, co się do tej pory zdarzyło.
A więc czas na pisanie poezji religijnej, której okruchy zamieściłam w tym tomiku.
Halina Kurek
» Halina Kurek - Przed zmierzchem, Wydawnictwo HEDOM, Krosno, ss.71
Nowości wydawnicze
Wacław Turek - Wino darowane ptakom.
Powoli dojrzewa wino. O liryce Wacława Turka
Lirykę Wacława Turka zawsze przenikały obrazy. Dominantami jego wierszy bywały często widoki natury, pejzaże, ich fragmenty. Rustykalność wsącza się w pejzaż małomiasteczkowy. Nieożywiona natura - niby aktem animizacji – zyskiwała rangę ludzką. Najnowszy tom tego poety „Wino darowane ptakom” skłania do rozszerzenia tych kwestii, ale też do uzupełnienia o myśli najnowsze autora.
Wacław Turek jest ponad wszelką wątpliwość związany – by nie rzec - stopiony ze swą małą ojczyzną. To jego jest Krosno z farą i wieżą farną, z ciszą świątyni, która do niego przemawia, a on milcząc głosi jej pochwałę. Krośnieński rynek to parva Cracovia – dawne i współczesne zostaje przemieszane i w ten sposób powstaje w liryce Turka nowa wartość, jakby trzeci wymiar szacunku dla tego miejsca. I ulica Kletówki, którą wyruszył w świat, niekoniecznie daleki, ale w świat, który zaspokajał jego naturalną ciekawość, świat dojrzałości.
Mała ojczyzna Wacława Turka poszerzała się, przybywało nowych obszarów, następowała interferencja coraz to nowych kręgów. Dlatego w jego wierszach poczesne miejsce mają Jasiołka i Dukla, Złota Studzienka i panująca nad nią magiczna Góra Cergowa. I Pustelnia św. Jana niemal przy trakcie na Barwinek, gdzie znajduje się odlana w brązie tablica z jego wierszem ku czci świętego. Kolejny krąg to Bóbrka, iwonickie źródełko Bełkotka z torsem Wincentego Pola i wierszem poety, które to źródełko jeszcze do niedawna wydzielało bańki z gazem zapalającym się od zapałki. Kolejny krąg to zamek Kamieniec, Odrzykoń i legendami obrosłe skały „Prządki”, prezentowane nawet w podręcznikach szkolnych. Akcentów odnoszących się do małej ojczyzny Wacława Turka jest więcej, wskazujemy na najważniejsze – z czytelniczego punktu widzenia. Z latami wynurzył się z odmętów czasu jeszcze inny krąg, nieco odleglejszy geograficznie, ale nie emocjonalnie. To słowacki Bardejów. Tam dzięki Turkowi powstał klub fotograficzny, zawiązały się przyjaźnie, owocowały i owocują wspólnymi plenerami fotograficznymi, wystawami zdjęć. Trzeba przypomnieć również opisane i obfotografowane przez poetę i fotografika Turka przydrożne kapliczki, pełne nostalgii i osobliwego piękna, kapliczki jakby udokumentowane, przecież Bóg jedyny wie, ilu lat da im pożyć prędka i bezduszna nasza cywilizacja. Zatem sporo tu akcentów związanych z Beskidem Niskim, ewokowaniem tragicznych zdarzeń wojennych a zwłaszcza powojennych, jakie dotkliwie dopadły autochtonów. Warto przytoczyć choćby fragment wiersza „Łemkowyna”, wspominającego nieistniejącą już cerkiew:
nie zawsze pod gontami
starej cerkwi
mieściły się ich prośby
Dla tego poety mała ojczyzna jest rzeczywiście osobną, „własną” ojczyzną.
fragment opisu, autor Jan Tulik
» Wacław Turek - Wino darowane ptakom, Krosno 2017, ss. 72, zawiera 58 wierszy, na okładce akwarela Anny Muni
Nowości wydawnicze
Mirosław Osowski - Sitwa.
„Sitwa” czyli choroba władzy
Wyszła kolejna powieść Mirosława Osowskiego, zatytułowana „Sitwa”, pokazująca prowincjonalną, mityczną Miedzianą Wolę, leżącą prawdopodobnie gdzieś w południowo-wschodniej Polsce, ale tak do końca nie jest to pewne, jakkolwiek możemy się tego domyślać ma podstawie pewnych epizodów.
Osowski w swojej nowej powieści ukazuje zatem drugiego z głównych bohaterów Miedzianej Woli. Jest nim Ślimak vel Giulliani, obwołany tak przez siebie, jak i przez innych podczas kampanii wyborczej, w której głosił, że ma program podobny do ówczesnego burmistrza Nowego Jorku, znanego z walki z korupcją. Jakkolwiek Ślimak nie występuje w poprzedniej powieści, tj. „Nowych czasach”, to jednak jemu poświęca gros uwagi. W tej dygresyjnej powieści, pisanej językiem charakterystycznym dla felietonów, śledzimy realizację górnolotnego programu z detalami i dowiadujemy się, na czym praktycznie on polega, a także - jak powoli szczytne hasła programowe zamieniają się w przeróżne układy rodzinne i towarzyskie, a także biznesowe. Ślimak, którego poznajemy w „Sitwie”, pełni swoje stanowisko przez 3 kadencje i tak już obrósł przez ten czas w piórka, i poczuł się takim pewniachą, iż uwierzył, że nikt mu tej władzy nie jest w stanie odebrać, tak jak kiedyś Gomułce (słynne: „władzy, raz zdobytej, nie oddamy nigdy”). Nikomu! Żadnej partii! Niestety, jak to często w polityce bywa, pomylił się i to bardzo. Ślimak doznał porażki i wielkiego rozczarowania, tracąc po 3 kadencjach, a więc po 12 latach, władzę w walce wyborczej z młodym człowiekiem, pewnie mniej doświadczonym i wykształconym. Ale takie są reguły demokracji, czy nam się podoba czy nie. Muszą o tym wiedzieć wszyscy pyszałkowie, którzy chcieliby zbawiać ludzi wbrew ich woli, obiecując często gruszki na wierzbie, otaczając się miejscową sitwą na wzór sycylijskiej mafii. Ślimak, choć butny i pewny siebie, przegrał sromotnie, z kretesem. Po klęsce wyborczej wycofuje się z życia publicznego. Czy na zawsze, trudno powiedzieć. Czas pokaże. Choć żartobliwy epilog zamieszczony na końcu powieści wskazuje, że nie całkiem. Jak to wyglądało w szczegółach, możemy się dowiedzieć już z powieści. Proza „Sitwy” przypomina czasami dawne powieści czy nawet poematy dygresyjne, jakim był np. „Beniowski” Juliusza Słowackiego czy „Jewgienij Oniegin” Aleksandra Puszkina, gdzie fabuła pełniła drugorzędną rolę wobec tego, co chce powiedzieć czy skomentować sam autor.
Ireneusz Głowala
» Mirosław Osowski - Sitwa, Stalowa Wola 2017, ss. 190
Nowości wydawnicze
Teresa Paryna - Dał mi skrzydła.
Tomik Teresy Paryny Dał mi skrzydła to osiemnasty z kolei zbiór wierszy składających się na oryginalną, dojrzałą poezję autorki, która wychodzi naprzeciw wyzwaniom swoich czasów i pragnie wyrazić dramat egzystencjalny, obejmujący ludzką kondycję... Jest godne uwagi, że poetka nawiązuje niemal natychmiast bliski kontakt z odbiorcą, gdyż z całą naturalnością korzysta z zasobów żywego języka, ujawniając przy okazji bogactwo zawartych z nim metafor, które uchodzą naszej uwadze. Wprawia w ruch grę znaczeń poprzez użycie homonimów, w obrazowaniu nawiązuje i to dość częśto, do archetypów, zaś symbolika wiąże się ściśle z tak bliską poetce "tutejszością". Formy wersyfikacyjne są zawsze ukierunkowane funkcjonalnie i można zauważyć zależność, że odwołaniu do dalszej przeszłości towarzyszy odwołanie do tradycyjnych poetyk, z użyciem rymów i budowy stroficznej. Współczesność jest wpisywana w kształt wiersza wolnego.
dr Zofia Brzuchowska
» Teresa Paryna - Dał mi skrzydła, Przemyśl 2017, ss. 112, zawiera 86 wierszy i 12 akwarel autorstwa Teresy Paryny.
Nowości wydawnicze
Mirosław Osowski - Nowe czasy.
Obraz przemian w „Nowych czasach”
Ukazała się niedawno powieść Mirosława Osowskiego pt. „Nowe czasy”. Jakkolwiek Osowski publikował już większe fragmenty na FB, to jednak nie jest znana zbyt szerokiemu gronu czytelników. Jakkolwiek autor zaznacza na okładce, że jest to powieść satyryczna, a więc – daje do zrozumienia – że należy podchodzić do tego, co napisał z przymrużeniem oka, a przedstawione wydarzenia rozumieć jako nieco przesadzone, ba, zastrzega się też dodatkowo, że żadna z postaci literackich nie jest prawdziwa i wszelkie podobieństwa mogą być tylko przypadkowe, trudno jednak temu wierzyć do końca. Bo już sama nazwa Miedziana Wola może sugerować, że chodzi miasto, w którym Osowski mieszka. Stąd dystans do wykreowanej rzeczywistości. Na ogół rzadko się zdarza, że ktoś z pisarzy odważa się pisać o własnym mieście, nie będącym metropolią takim jak Warszawa czy Kraków, bo to nie tylko niebezpieczne, co wręcz karkołomne zadanie z wielu względów, przede wszystkim z obawy przed zbyt łatwym, dosłownym odczytaniem bohaterów powieści i ich zaszufladkowaniem. Osowski przed tym się broni właśnie takimi stwierdzeniami, bo wie, że może się spotkać z negatywnym odbiorem we własnym środowisku i towarzyską infamią. Tym większe uznanie dla autora, że zdobył się na odwagę i podjął się tego zadania. Bo już sama próba zrekonstruowania tego, co działo się na prowincji w miastach i miasteczkach, po roku 1990, jest godne uwagi. W końcu to najnowsza historia, czasy współczesne. Ale najmłodsze pokolenie już tego nie pamięta. Kto ma więc o tym przypominać, jak nie pisarze i literaci? Stąd zapewne zrodziła się inspiracja napisania powieści. Jak wiadomo, Osowski, który późno trafił do pisarstwa, uprawia prozę mocno osadzoną w realiach: czy to przeszłości, czy obecnie - współczesności. Mieliśmy na to liczne dowody, także w ostatniej tetralogii „Sadze rodu Oryszów”, wydanej w latach 2014-17, opartej na dziejach własnej rodziny. W „Nowych czasach” pisarz nie czerpie już ze swojej bogatej biografii, własnych przeżyć, uczelnianych czy kopalnianych, ale z obserwacji bliskiego środowiska, przyglądając się różnego rodzaju patologii społecznej nowej władzy i wyłaniającym się z niej nuworyszom, którzy na przemianach ustrojowych pragną zaistnieć i upiec swoją pieczeń czy zrobić karierę. „O take Polske przecież walczyliśmy” – mówią po cichu na towarzyskich, mocno zakrapianych imprezach. Już kiedyś podobny temat podjął w „Domkach z kart”, zapomnianej powieści opisującej peerelowską władzę w czasie narodzin Solidarności. Tym razem bohaterem, osadzonej w latach 90. powieści, jest dziennikarz, redaktor naczelny lokalnego pisma, mający za sobą również chlubną, opozycyjną przeszłość. Demokrację rozumie jednak jako okazję do tworzenia nowej klasy i nowych układów, które mają zapewnić jemu i jego kolegom, także byłym działaczom Solidarności przywileje, władzę i dominację nad resztą społeczeństwa. Garbaty, bo tak się nazywa główny bohater, o dawnych pięknych hasłach, które legły u podstaw tworzenia Związku „Solidarność” już zdołał zapomnieć, a sztandary Związku chciałby po prostu oddać do muzeum jako niepotrzebne rekwizyty. Garbaty dzięki nowym układom pragnie zbudować własne małe księstwo medialne, które rości sobie pretensje do bycia czwartą władzą i rządzenia na prowincji. Aby się dowiedzieć, jak to wygląda w szczegółach i na czym to polega, trzeba już zajrzeć do „Nowych czasów”. Niektórzy czytelnicy porównują to, co się dzieje w powieści Osowskiego, ze znanym serialem „Ranczo”. Przedstawiciele nowej władzy odcinają się co prawda mocno od PRL i mówią wiele górnolotnych słów, typowych dla rewolucyjnych przełomów, operują wzniosłymi sloganami, ale życie jest bardziej prozaiczne niż nam się wydaje. Nowa władza, która rządzi powieściową Miedzianą Wolą, też nie wygląda tak pięknie, jak ją widzieliśmy podczas strajków, protestów i manifestacji patriotycznych, gdy niesiono na rękach charyzmatycznego przywódcę Związku. Ludzie są tylko ludźmi, niestety. Czasami szczytne hasła głoszone wcześniej na publicznych zgromadzeniach i stadionach oraz ulicach, a niekiedy także w kościołach, nijak się mają do szarej rzeczywistości, oglądanej w domach i na ulicy, zupełnie do niej nie przystając. Mamy więc przykłady zwyczajnej korupcji, arogancji, podlizywania się, ludzkiej małości, a nawet zwyczajnego szwindlu, a także przejmowania wszystkiego według znanej zasady, „a teraz k… my”. Nie jest to zapewne obraz budujący, ani też szokujący, bo życie rozmija się zawsze ze szczytnymi hasłami. Książka nie jest zapewne doskonała, zbyt wiele w niej wulgarności i publicystycznej narracji, celowych, groteskowych deformacji rzeczywistości, a za mało literatury pisanej przez duże „L”. Osowski ma jeszcze w zapasie jedną powieść, którą, jak mi oznajmił, zamierza wydać w przyszłym roku. Zatytułował ją „Sitwa”. Pewnie będzie kontynuacją „Nowych czasów”. Tak wygląda to w opublikowanych fragmentach na FB. Myślę, że mimo artystycznych słabości i nadmiernej publicystyki książka jest warta lektury. Śmiem nawet powiedzieć, że potrzeba więcej takich zadziornych powieści w polskiej literaturze, wtedy dowiemy się więcej o najnowszej historii i „nowych czasach”.
Ireneusz Głowala
» Mirosław Osowski - Nowe czasy, Stalowa Wola 2017, ss. 160
Nowości wydawnicze
Barbara Mazurkiewicz - Podróż do kresu nocy.
Lato 2017 przynosi dziesiąty zbiór wierszy Barbary Mazurkiewicz. Tomik tworzy zamkniętą opowieść i nosi tytuł "Podróż do kresu nocy". Zawiera 112 wierszy wierszy autentycznych, przeważnie pisanych nocą; o życiu, miłości, przemijaniu, odchodzeniu, tęsknocie i pamięci. Stąd ta podróż do kresu nocy, będąca kluczem i wiodącym motywem zbioru.
Barbara Mazurkiewicz
» Barbara Mazurkiewicz - Podróż do kresu nocy, Sandomierz 2017, ss. 124
Nowości wydawnicze
Almanach prozy autorów z ZLP w Rzeszowie - Deskrypcje.
Jubileuszowy almanach prozy aktualnych członków rzeszowskiego oddziału ZLP nosi tytuł Deskrypcje. Prozaik i autor powieści, opowiadań, eseista czy twórca literackich reportaży bądź prozy memuarowej – opisuje świat
otaczający z różnych punktów widzenia jednostki lub społeczności: z perspektywy etycznej, światopoglądowej, socjologicznej, ideologicznej czy psychologicznej. Zawsze jednak jest to jego własne, indywidualne „opisywanie”,
czyli deskrypcja właśnie.
Równocześnie describere oznacza – obok opisywać, rysować – także wyjaśniać. Pisarz, kreując literacką rzeczywistość, nie tylko opisuje, ale także objaśnia tę realną, dzieli się z czytelnikiem własną wiedzą, osądem i obrazem
świata. Wszak, jak twierdził Joseph Conrad: „Sztukę można określić jako rzetelną próbę oddania najwyższej sprawiedliwości widzialnego świata”.
Almanach został wydany z okazji pięćdziesięciolecia powołania Oddziału Związku Literatów Polski w Rzeszowie. W intencji edytorów stanowi artystyczną wizytówkę dokonań obecnych członków rzeszowskiego oddziału ZLP.
Wybór konkretnych tekstów zależał głównie od samych autorów; stąd w tomie znajdujemy różne odmiany gatunkowe epiki: od fragmentów powieści, poprzez opowiadania, miniatury literackie, prozę wspomnieniową i reportaże, eseje – aż po gawędę literacką.
Proza literacka, a zwłaszcza małe jej formy, od czasów B. Prusa i H. Sienkiewicza, stała się trwałym i rzetelnym artystycznym narzędziem dokumentowania życia zbiorowości i losów jednostki – w różnych odmianach ich bytu,
w różnych epokach dziejowych i sytuacjach społecznych. Stąd też tematyka prezentowanych w Deskrypcjach utworów jest różnorodna: od obyczajowej, poprzez psychologiczną i egzystencjalną – do wspomnieniowej i historycznej
(tu dominują tematy związane z II wojną światową). O ile wachlarz tematyczny tekstów jest bogaty i różnorodny, to w narracjach dominuje konwencja realistyczna: realistyczne obrazy codzienności (z zauważalnym zwrotem ku reminiscencjom wojennym i zesłańczym), brak stylizacji językowej, uważne gospodarowanie słowem – najważniejszym narzędziem pisarza.
Podkarpaccy prozaicy osadzają swe fabuły w konkretnych miejscach i czasach. Najchętniej rzeczywistość przedstawioną kreują przy pomocy oszczędnych obrazów tła zdarzeń, budujących akcję utworu. Tę oszczędność literackiego
sztafażu rekompensują szczególną uwagą dla kreacji sylwetek psychologicznych swych bohaterów – projekcji ich przeżyć i emocji oraz subtelnie serwowanych czytelnikowi przesłań natury etycznej. Humanistycznych przesłań.
Autorzy prezentujący swe utwory w Deskrypcjach reprezentują różne generacje i różne profesje zawodowe. Rozmaite są ich obszary doświadczeń życiowych, indywidualne światopoglądy artystyczne i cele uprawiania literatury.
Pisarstwo uprawiają głównie z amatorstwa – rozumianego jako potrzeba dzielenia się własną wizją i oceną świata z tymi, którzy w historii i w literaturze szukają „nauczycielki życia”. Wielu podkarpackich prozaików tworzy głównie poezję, pisze blogi, zajmuje się twórczością plastyczną (malarstwo, grafika, fotografia), działalnością redakcyjną i wydawniczą. Znakomita ich większość nie ogranicza swej aktywności do członkostwa w ZLP: należą do różnych stowarzyszeń twórczych i społecznych, są animatorami i działaczami kultury, często na rzecz społeczności lokalnych.
Ich twórczość była po wielokroć nagradzana w konkursach literackich (w kraju i za granicą), przez prestiżowe gremia samorządowe i społeczne. Aż 10 pisarzy, którzy zechcieli zaprezentować swe dzieła w almanachu – to laureaci
„Złotego Pióra” – honorowego wyróżnienia Oddziału Związku Literatów Polskich w Rzeszowie.
Książka Deskrypcje jest wizytówką dorobku rzeszowskich (i podkarpackich) prozaików, ale – co ważniejsze – świadectwem ich dokonań i potencjału twórczego, prezentacją indywidualności artystycznych i umiejętności oryginalnego
„opisywania” rzeczywistości, w jakiej żyjemy.
Almanach Deskrypcje zawiera utwory 20 pisarzy. W książce pomieszczono także krótkie noty bio- i bibliograficzne o autorach. Informacje bibliograficzne ograniczono do edycji książkowych utworów prozą. Pełne znajdą czytelnicy na
stronie internetowej www.zlp.rzeszow.pl. Skróty oznaczone […] pochodzą od redakcji.
Anna Niewolak, Słowo wstępne
» Almanach prozy autorów zrzeszonych w Oddziale ZLP w Rzeszowie - Deskrypcje, Rzeszów 2017.
Nowości wydawnicze
Almanach poezji autorów z ZLP w Rzeszowie - Z księgi życia.
Słowa napinam jak strunę, cierpliwie dotykam światła, lecz nigdy nie wiadomo, co się przyczai w trawie mowy – tak można by zacząć omówienie twórczości poetów podkarpackich z kręgu Związku Literatów Polskich, obecnych w almanachu z okazji 50-lecia Oddziału ZLP w Rzeszowie. W jakiś sposób oddaje to ową malarską, muzyczną i lingwistyczną miarę tworzenia, mariaż słów, dźwięków i obrazów, który pulsuje zmiennym rytmem wiersza. I mogłyby to być liryczne odkrycia jednego autora, skrzydlate słowa z jednego liryku. Ale jest to pewne zestawienie, połączenie fragmentów wierszy trzech autorów: Zdzisławy Górskiej (Suchość w ustach), Wacława Turka (Wieczne wędrowanie) i Teresy Paryny (Na podsłuchu II). Z pewnością autorzy nie mieliby nic przeciwko takiej twórczej współpracy na trasie poetyckiego talentu Strzyżów-Krosno-Przemyśl.
Niełatwo znaleźć właściwy klucz do omówienia twórczości 25. poetów prezentujących się w almanachu. Tym bardziej, że to w zasadzie pewna próbka ich twórczości, wybór utworów, które nieraz wywodzą się z jednego zbiorku,
innym razem z kilku tomików, niekiedy są nowymi, niepublikowanymi dziełami; bywają dobrane według pewnego autorskiego klucza lub stanowią rękojmię różnorodności twórczych poszukiwań poety. Niechaj ta próbka subiektywnego
i w jakiejś mierze syntetycznego ujęcia dorobku poetów stanie się zaproszeniem do poznania go w wymiarze pełniejszym, całościowym.
[...] 25. poetów na 50-lecie rzeszowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich – w jakiejś mierze owe jubileuszowe liczby wyrażają całościowy i współczesny, aktualny dorobek i skalę twórczych jego możliwości (wszakże
poezja jest tylko jednym z twórczych skrzydeł). Być może ktoś czytając te wiersze zamilknie porażony światłem wiersza, powidokiem, energią czy mocą słów (jak pisze Zdzisława Górska w Wygranej), a może znajdą się tacy, którzy - jak poeci – ważą metafory,/ mierzą wersy,/ odkrywają ósmy kolor tęczy/ by o świcie,/ spisać z Bogiem/ protokół rozbieżności (Teresa Paryna O poetach). Na pewno jednak ten almanach da czytelnikowi obraz dokonań poetów zrzeszonych w Oddziale i pozwoli uwierzyć, że jest to jedynie cząstka tego, co mają oni czytelnikowi do zaoferowania, przekazania.
Ryszard Mścisz, 25 poetyckich rytmów na 50-lecie
» Almanach poezji autorów zrzeszonych w Oddziale ZLP w Rzeszowie - Z księgi życia, Rzeszów 2017.
Nowości wydawnicze
Adam Decowski, Myślą, mową i uczynkiem fraszki, limeryki, aforyzmy.
To urocze myśleć o naszej przaśnej rzeczywistości poprzez literaturę. Potrafi to czynić Adam Decowski. Oczywiście wybiera stosowną formę i formułę. Jest on interesującym poetą, a wkracza „przy okazji” na pole zarezerwowane dla satyry, ironii, kpiarstwa. Jego fraszki cytowane są już – i znane - poza granicami naszego kraju (słyszałem je np. na Słowacji, z podaniem źródła: krośnieński biuletyn kulturalny „Croscena”). Pewne frazy z tych miniatur wchodzą już do użytku codziennego, do naszej mowy potocznej, jak np.: Nie dziel tego, co można pomnożyć albo - Najłatwiej przelewać krew wyssaną z palca. (…)
Jako poeta stosujący się do rygoru Przybosiowej tezy „minimum słów maksimum treści” sprawnie eliminuje zbędne powtórzenia, czyhające na satyryka czy kpiarza, zaś ironię wprowadza równie oszczędnie, jakby z pewnym szacunkiem dla niej samej (wszak C. K. Norwid mówił: „błądzą ci, którzy mają ironię za zło ludzkiego serca”). (…)
Rzeszowski poeta – bo Decowski prezentuje głównie lirykę – obiera dla swych „codziennych” miniatur – za patrona mistrza Jana Izydora Sztaudyngera, którego cytuje na zasadzie motta całego zbioru: „Jak już grzeszyć, to ordynkiem: / Myślą mową i uczynkiem.” Uczynkiem Adam chyba nie grzeszy, jego życzliwość i skromność taki osąd dyktuje. Ale myślą i mową – „grzeszy” radośnie; przecież „W pewnym czasie (także tytuł fraszki) i dewotka / na swej drodze diabła spotka. Zaiste – diabeł z dewotką parę bliską z sobą tworzą… Co mniej widać, słychać zaś się da – szepty jadowite zwłaszcza…
Całość zbioru „Myślą, mową i uczynkiem” graficznie opatrzył Wojciech Ataman. I bardzo to udane zestawienie ze słowami poety. Groteskowość intencji grafik, nie tyle ilustruje, co uzupełnia treść, w wielu przypadkach prowadzi z tekstem literackim oryginalny dialog.
Jan Tulik, Adama Decowskiego grzechy bez uczynków … (fragmenty recenzji)
» Adam Decowski, Myślą, mową i uczynkiem, (wydanie II), druk i oprawa Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, Rzeszów 2017, ss. 100
Nowości wydawnicze
Konkurs dla gimnazjalistów "Gdy słowa dojrzewają" doczekał się almanachu.
Ukazał się właśnie almanach laureatów dotychczasowych edycji Podkarpackiego Konkursu Twórczości Literackiej „Gdy słowa dojrzewają”, który przez pięć lat organizował Zespół Szkół w Jeżowem. W tym roku odbędzie się już szósty konkurs, w którym obok Starostwa Powiatowego w Nisku, kwartalnika literacko-Artystycznego „Fraza” w Rzeszowie, rzeszowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Literackiego „Witryna” w Stalowej Woli i Gminnego Centrum Kultury w Jeżowem do grona patronów dołącza Podkarpacki Kurator Oświaty. Dzięki – imiennie – staroście Robertowi Bednarzowi i – instytucjonalnie – Starostwu Powiatowemu w Nisku udało się wydać książkę, będącą plonem tego, co przez 5 lat w konkursie się wydarzyło, co sprawiło, że cieszy się on tak dużym zainteresowaniem i uznaniem. 13 lutego 2017 r. almanach został wydrukowany w Wydawnictwie i Drukarni Diecezjalnej w Sandomierzu i trafił do Zespołu Szkół w Jeżowem. Pomimo że książka liczy sobie 244 strony, zmieściły się w niej jedynie utwory laureatów nagród głównych w kategorii poezji i prozy z lat 2012-2016. Są tu także oczywiście protokoły konkursowe i nazwiska wszystkich laureatów, nagrodzonych nauczycieli, jurorów i instytucji patronujących Podkarpackiemu Konkursowi Twórczości Literackiej. Ponadto znajdziemy w książce krótki wstęp redakcyjny i obszerne uwagi warsztatowe na temat dokonań młodych twórców z V edycji konkursu. Promocja almanachu odbędzie się w drugiej połowie maja 2017 r. – w czasie finału VI Podkarpackiego Konkursu Twórczości Literackiej „Gdy słowa dojrzewają” w auli Zespołu Szkół w Jeżowem.
Almanach „Pomiędzy wersami świata” (tytuł wywodzi się z wiersza ubiegłorocznej laureatki II nagrody w kategorii poezji Anity Róg) został opracowany przez polonistę Zespołu Szkół w Jeżowem i zarazem organizatora Konkursu – Ryszarda Mścisza. Okładkę książki zaprojektował anglista z tej szkoły – Marek Piśko. Praca nad almanachem trwała kilka miesięcy i zaczęła się od przepisania wszystkich tekstów, albowiem nie było wymogu dostarczania na konkurs wersji elektronicznych tekstów. Większość utworów przepisał organizator, jednak wspomagali go w tym względzie także polonistka i jurorka konkursu Irena Czyżowska-Smusz oraz jej uczennice z obecnej klasy II Technikum w Jeżowem o specjalności fryzjerskiej a także sekretarka szkoły – Magdalena Błądek. Koncepcja całości, skład i korekta tekstów to zadanie Ryszarda Mścisza. W pracy korektorskiej wspomagał go także polonista Zespołu Szkół Technicznych w Rzeszowie – Józef Stalec.
Niektórzy laureaci konkursu są wciąż gimnazjalistami (i być może wezmą udział w tegorocznej edycji), większość zapewne uczy się w różnych liceach, niektórzy nawet już studiują. Wszyscy oni mogą nawiązać kontakt ze szkołą, by otrzymać almanach. Mogą również w miarę możliwości wziąć udział w finale tegorocznej VI edycji konkursu pod koniec maja, w czasie którego almanach z ich tekstami będzie uroczyście promowany.
Ryszard Mścisz
» Ryszard Mścisz/Zespół Szkół w Jeżowem, druk i oprawa - Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, Jeżowe 2017, ss 244
Nowości wydawnicze
Krajobrazy. Zapis Jubileuszu
W styczniu 2017 r. ukazał się kolejny numer rocznika „Krajobrazy”, redagowany przez zespół pod kierownictwem prezesa oddziału ZLP w Rzeszowie, Mieczysława Łypa. Jest to wydawnictwo z dużą tradycją, zaistniałe już w roku 1993, redagowane przez M. A. Łypa, o konsekwentnie kontynuowanym charakterze kulturowym, zawsze odnotowujące i analizujące ważne zjawiska z zakresu literatury, malarstwa, rzeźby, folkloru.
Najnowszy numer jest jednak wyjątkowy, ponieważ ma charakter numeru jubileuszowego. Ma on na celu uczczenie pięćdziesięciolecia istnienia Oddziału Związku Literatów Polskich w Rzeszowie. Rocznica ta została w sposób szczególny wyeksponowana na pierwszych trzydziestu stronach, poświęconych historii i teraźniejszości oddziału. Przedstawiono tu skład pierwszych władz oddziału z roku 1967 ze szczególnym uwzględnieniem pierwszego prezesa, Jerzego Pleśniarowicza, którego sylwetka została bliżej zaprezentowana w szeregu opinii osób mu współczesnych. Opublikowano też wiersze Pleśniarowicza, jak i wiersze mu poświęcone oraz obszerny szkic o jego poezji autorstwa Mieczysława A. Łypa.
W tej części znalazło się też Kalendarium zdarzeń literacko-artystycznych, zrealizowanych w okresie od stycznia do grudnia 2016 roku oraz Program obchodów 50-lecia Oddziału ZLP w Rzeszowie od stycznia do grudnia 2017 roku, który jest obecnie realizowany.
Jubileuszowy charakter wydawnictwa podkreślają tutaj też listy nazwisk dawnych i aktualnych członków oddziału oraz starannie dobrane zdjęcia 37 literatów, zrzeszonych w ZLP w Rzeszowie w chwili obecnej. Wszystkie zgromadzone w części pierwszej dane sprawiają, iż ma ona także charakter cennego dokumentu.
Ze względu na czas wydania numeru „Krajobrazów” i fakt, iż będzie on promowany podczas spotkania opłatkowego oddziału ZLP w Rzeszowie, po części pierwszej zostały umieszczone wiersze wigilijne ośmiu rzeszowskich literatów, nawiązujące do atmosfery niedawno minionych świąt.
Następna część rocznika mówi o ważnych wydarzeniach literackich w latach 2016 i 2017. Na prawie 30 stronach różni autorzy relacjonują przebieg różnorodnych uroczystości: opłatka literackiego, wieczorów poezji i muzyki, rozmaitych promocji, rocznicowych obchodów (np. urodzin Juliana Przybosia), konkursów literackich, plenerów malarsko-poetyckich, biesiad poetyckich, wernisaży, a także działalność grup twórczych i placówek kulturalnych regionu. Wiele miejsca poświęcono współpracy pisarzy ZLP z Miejsko-Gminną Biblioteką Publiczną w Błażowej i uroczystym obchodom 25-lecia „Kuriera Błażowskiego”. Tutaj też znalazły miejsce wspomnienia o osobach, które odeszły w roku 2016 (Czesław Główka, prozaik; Ryszard Ulicki, członek Warszawskiego Oddziału ZLP; Jolanta Jakima-Zerek, malarka; Stanisław R. Lipiński, prozaik) oraz o zmarłych wcześniej – Annie Nowak, poetce i Franciszku Frączku, malarzu.
Całość wydawnictwa zamyka dział: Szkice Recenzje Omówienia, w którym o twórczości poetów i prozaików oddziału ZLP w Rzeszowie mówią krytycy literaccy – pracownicy Uniwersytetu Rzeszowskiego (Zofia Brzuchowska, H. Krupińska-Łyp, Anna Niewolak, Gustaw Ostasz), literaci i dziennikarze (Anna Garbacz, Ryszard Mścisz, Ryszard Zatorski, Leszek Żuliński). Wśród licznie zaprezentowanych i ocenianych sylwetek twórczych warto podkreślić obecność dwojga nestorów oddziału: Zbigniewa Domino i Bronisławy Betlej, których dorobek, ciągle przez nich wzbogacany, jest niezwykle istotną częścią dziedzictwa kulturowego Związku Literatów Polskich.
Mówiąc o najświeższym egzemplarzu „Krajobrazów” nie sposób nie podkreślić wielkiej staranności ich wydania. Przemyślany układ materiału łączy się tu z pieczołowicie dobranymi zdjęciami, na które składają się zarówno portrety, ujęcia dokumentalne, jak i reprodukcje obrazów czy okładki książek. Cała ta bogata oprawa w pięknych, wyrazistych kolorach sprawia, że odbiorca znajduje tu nie tylko informacje, różnorodne wrażenia i nastroje, ale też może doznawać satysfakcji estetycznej.
Danuta Heller
» Krajobrazy. Rzeszów 2017
Nowości wydawnicze
Mirosław Osowski, Saga rodu Oryszów. Część IV. Światło w mroku
Niełatwo stworzyć sagę rodzinną — kilkutomowe dzieło, które ukazuje losy kilku pokoleń rodu przez dziesiątki lat. Genealogia rodu, rysy psychologiczne, indywidualizacja postaci, zarazem zaś uchwycenie pewnej ponadpokoleniowej więzi, genetycznego kośćca — wszystkie te wyznaczniki dzieła stawiają przed autorem spore wymagania.
Sięgając do genezy rodu Oryszów, Mirosław Osowski zaczyna niejako od pierwiastków mitycznych, legendarnych: „Jedna z legend głosiła, że ich pradziad był w majątku szlacheckim, jeszcze przed zniesieniem pańszczyzny, owczarzem”. Wspomina o wielości owych legend, opowieści — czyli niepewności, niejasności Oryszowych początków. W sagach rodzinnych zdarza się, że sięganie do początków rodu, jego genealogii ma wymiar dokumentarny, uwiarygodniony podaniem konkretnych, precyzyjnych faktów, niekiedy jednak próba sięgnięcia ku zamierzchłej przeszłości wiąże się z przytoczeniem różnych pogłosek, sprzecznych wersji, informacji o ograniczonej wiarygodności. W wymiarze legendy funkcjonują tacy przodkowie, jak Bartosz i Franciszek. Ta urealniona, udokumentowana historia rodu zaczyna się od Wawrzyńca, syna Franciszka, który był „protoplastą Oryszów z Zatrzaskowa”. Jego historia życia, zmagania się z przeciwnościami losu i stopniowego dorabiania się, osobistego i gospodarskiego sukcesu kończy się niedługo przed I wojną światową.
Przez kolejne kilkadziesiąt lat XX-wiecznej historii rodu poznajemy życiowe zmagania, dramaty i sukcesy kolejnych pokoleń rodu Oryszów. Miłosne związki i małżeństwa z rozsądku, choroby i przypadki nagłej śmierci, uparta walka o to, by wyjść na swoje — często wbrew skomplikowanym realiom, czasom i przeciwnościom ze strony różnych ludzi. Wszystko to na kartach kolejnych tomów zyskuje swój ludzki wymiar. Historia w ogólnym ujęciu pozostaje tłem, istotnym, ale nie narzucającym się z jakąś ekspansywną siłą kreowania zdarzeń. To ludzie, ze swym rodowym i indywidualnym piętnem, sterują swymi losami na tyle, na ile pozwala im opatrzność, przeznaczenie, zdolności i okoliczności.
Mirosław Osowski umiejętnie prowadzi kolejne wątki związane z losami poszczególnych pokoleń, członków rodu, zamieszkujących Grabów oraz bliższe i dalsze jego okolice. Przed czytelnikiem odsłaniają się lepsze i gorsze momenty w ich życiu, liczne trudności, z którymi muszą się uporać, pewne sukcesy w uporczywej walce z przeciwnościami losu. Od Bartosza i Franciszka Oryszów poprzez protoplastę Oryszów z Zatrzaskowa Wawrzyńca, jego synów — Jana, Ignacego, Kazimierza, wnuków — Władka (który zdaje się być nie tyle porte parole, co biograficznym odpowiednikiem Mirosława Osowskiego), Józefa i Walka — to męski rys kolejnych pokoleń rodu. Mamy równolegle też ciekawie wykreowane postacie kobiece: Bronisławę, protoplastkę rodu, jej córki — Celinę i Wiktorię, oraz z drugiego małżeństwa — Joannę, synowe — Marię, Zofię i Annę, a także wnuczki: Martę, Danutę i Halinę oraz Renatę i Agnieszkę, ponadto drugą żonę syna Ignacego — Dorotę Suchankówną i jej córkę Magdę. Koligacje, związki małżeńskie, rzadziej przyjaźnie pozarodzinne — cały krąg Oryszowej genealogii, rodowej historii potrafi pisarz kreślić konsekwentnie i sprawnie. A w związku z osobami pojawiają się kolejne miejscowości — Grabów oraz bliższe i dalsze okolice. Mamy więc Zatrzasków, Besk, Olszewę, Lisice, Siemszyce, Biesiekiery, Bigoraj, Brudzeń, Gusin, Łęczycę, Płock czy Zgierz.
Ród Oryszów — gospodarny, niepokorny, wytrwały, zawzięty, pracowity, daleki od wszelkiego oportunizmu, konformizmu czy koniunkturalizmu. Na tle owego ponadjednostkowego rodowego pierwiastka charakteru, osobowego rysu o wymiarze genetycznym objawiają się indywidualności, jednostki wyraziste i ciekawe, które dojrzewają, podlegają pewnym przemianom bądź przez lata zachowują „nieposkromionego”, osobowego ducha. Losy ludzkie są zaś często mniej lub bardziej uwikłane w niełatwe czasy, historię. Niektórym z nich Mirosław Osowski poświęcił więcej miejsca, innym mniej, jako czytelnicy towarzyszymy rodzinom, odwiedzamy krewnych, wędrujemy po tych grabowskich, Oryszowych szlakach. Przeżywamy wraz z Oryszami radości i rodzinne dramaty, chwile wzlotów i nagłe upadki, choroby i śmierć bohaterów w różnym wieku.
Wędrówka ma miejsce od niejasno zarysowanych początków rodu aż ku promykom światła wyłaniającym się z mroku politycznej nagonki w historii Walka Orysza — już nie chłopa, gospodarza, ale inteligenta — inżyniera. Kontestator Walek to nieodrodny potomek rodu Oryszów, zarazem zaś ktoś, kto swoją historią życia i osobowością niejako zapowiada okres przemian ustrojowych, nadejście nowych czasów.
We wcześniejszych książkach Mirosława Osowskiego — zwłaszcza prozatorskich — obserwowaliśmy przede wszystkim indywidualne losy bohatera uosabiającego poniekąd autora, prezentującego jego historię, widzenie świata, doświadczenia młodości, rozterki moralne i poszukiwania intelektualne. „Saga rodu Oryszów” zdaje się być ciekawym dopełnieniem tych kolejnych biograficznych odsłon, albowiem i tu odnajdujemy związki z życiem autora, ale są one rzucone na tło bogatej historii rodu, stają się pokoleniowym „indywiduum” na tle Oryszowego „uniwersum”. Warto przeczytać tę powieściową tetralogię, w której znany nam już bohater i jego życie to pewna cząstka wielopokoleniowej historii rodowej, istniejący do tej pory w subiektywnej, indywidualnej odsłonie Władek (Tomasz) pojawia się w całym bogactwie i różnorodności ludzkich historii członków swojego rodu.
Ryszard Mścisz
» Mirosław Osowski, Saga rodu Oryszów. Część IV. Światło w mroku, Stalowa Wola 2017, ss. 194
Nowości wydawnicze